PINK KING SPRING

Dear PINK’s

Video z jazdy Różowym Kabrioletem po Warszawie będzie pokazywane dwukrotnie (29 listopada i 3 grudnia) w Museo Tamayo (Mexico) w ramach cyklu: Maskarady: kostiumy, lustra, maski. ////// Video del recorrido de Cabrio Rosa por Varsovia va a ser presentado dos veces (29 de noviembre y 3 de diciembre) en el w Museo Tamayo (Mexico DF) dentro del ciclo: Masquerades: costumes, mirrors, masks. ////// The video from Pink Cabrio ride in Warsaw will be shown two times (November 29th and December 3th) at Museo Tamayo (Mexico City)

Kuratorzy / Curaduria / Curated by: Tatiana Cuevas, Tobias Ostander i Paola Satoscoy.

Udział biorą / Participan / Participants: Carlos Amorales, Charles Atlas, Alex Bag, John Bock, Olaf Breuning, Cao Fei, Forcefield, Maurycy Gomulicki, Ursula Hodel, Joan Jonas, Mike Kelly, Jonathan Lester, Kalup Linzy, Juan Pablo Macias, Luis Orozco, Damian Ortega, Miguel Ventura.

PINK NOT DEAD!

maurycy

Maurycy Gomulicki, “KING SPRING” – video: 3’46” / camera: Rodrigo Espinosa / fotostills: Rafał Nowak, Albert Zawada / edition: Ilian Gonzalez / zarape suit: Maurycy Gomulicki in collaboration with Carla Fernandez / Taller Flora / knitted outfit: Genoveva Alvarez for Pink not dead! / music: I’am so excited – Le Tigre / special thanks to: Muzeum Automobilizmu i Techniki, Mango Models (Ania, Ela, Ewa, Monika & Weronika) / the action took place in Warsaw on april 7th 2006 as a part of Maurycy Gomulicki project “Pink not dead!” in CCA Ujazdowski Castle, Warsaw/Mexico 2006

PINK LEGS (A.D.1956)

Dear PINK’s

O ile kalejdoskopy photoshopowe przyprawiają mnie na dzień dzisiejszy o lekki ból zębów o tyle tutaj mamy konkretną lekcję kultury wizualnej nie tylko dla reklamiarzy: “Rythmes” reklama bielizny francuskiej marki “Vitos”, reż. Lemoine Deleclube – 1956. ////// Mientras los caleidoscopios elaborados con filtros de photoshop hoy día me causan un leve dolor de dientes acá tenemos una verdadera clase de cultura visual no solamente para la gente de publicidad: “Rythmes” Anuncio de lencería para la companía francesa “Vitos”, dir. Lemoine Deleclube – 1956. ////// The Photoshop elaborated kaleidoscopic images are such a common place today that start to gave me slight tooth pain at the same time here we have a true lesson of visual culture not only for workers of advertising industry: “Rythmes” – Ad for “Vitos” French Lingerie, dir. Lemoine Deleclube – 1956.

PINK NOT DEAD!

maurycy

PLAY VIDEO

materiał przysłała / material envio / material send by: Jeronimo Hagerman

Przy okazji pozwolę sobie po raz kolejny zacytować Brantôme’a:

Pomiędzy wieloma cudnemi pięknościami, których pochwały słyszałem nieraz między nami dworzany iako sposobnych do obudzenia miłości, bardzo wysoko szacuie się u urodney białey głowy piękną nóżkę; z których widziałem wiele pań czyrpiących sławę a troskaiących się o to, aby ie mieć i zachować piękne. Między inemi słyszałem o iednej barzo znaczney xiężniczce we świecie, znaiomey mi, która nawidziła iedną ze swoich dworek ponad wszystkie ine y sprzyiała iey barziey od innych ieno dlatego, iż umiała iey nałożyć pończochy tak dobrze obciągnięte y sposobiła łydeczkę tak chędogo, y nakładała tak czysto podwiązkę, y lepiey niż iaka bądź ina; tak iż była barzo w łasce u swoiey pani y zgoła wiele podarków stąd miała. Owo z tego starania, iakie miała, aby trzymać nóżkę w takiey piękności, trzeba mnimać, iż nie było to, aby ią kryć pod kiecką ani też fałdami sukni, ba aby się nią popisywać niekiedy w pięknych gatkach ze złotogłowiu y śrybrney lamy albo iney materiey, bardzo schludnie i wdzięcznie uszytych, iakie nosiła zwyczaynie: bowiem ieśli kto ma takie ukontentowanie ze siebie, snadnie chce użyczyć y inym co nieco z tego widoku i z iney rzeczy.

Pierre de Bourdeille, seigneur de Brantôme, “Żywoty pań swawolnych”, rozprawa trzecia o urodzie piękney nóżki y o powabach iey, iakie ma. 1666

przełożył Tadeusz Żeleński (Boy), PIW, Warszawa, 1957

En esta ocasión me permito una vez mas citar a mi adorado Brantôme:

Entre muchas bellezas femeniles que he oido hablar entre los cortesanos, y que son propias y escelentes para encender en amor el corazon de los hombres, una de las que en más precio se estiman, es la bella pierna en mujer hermosa. A muchas damas he oido también alabarse y vanagloriarse de poseer tan preciado tesoro, y con sumo cuidado y exquisita diligencia cuidarle y tratar hermosearle más y más, todos los días. Entre otras oi contar de una eminetísima princesa, a quien conocei, la cual amaba á una de sus damas, mucho más que á todas las otras, y la favorecia con mayores halagos que á las demás damas; solamente porque la ponia las medias, y se las estiraba con voluptuosa coqueteria, cinéndole las ligas mejor que ninguna otra: por esto solo, era su favorita, y hasta llego á hacerle grandes favores dándole en regalo bienes suntuosos. Claramente se deduce de esto, que si de tal modo cuidaba de sus hermosas piernas, no era seguramente para tenerlas siempre ocultas debajo de sus vestidos, sino para mostrarla, adornadas con riquisimas mallas de seda, ó de tisú de oro i plata, que ordinariamente llevaba; porque es la verdad que cosa de nuestra propiedad que a nosotros mismos nos entusiasme, hay que mostrarla á los demás al menos para satisfacción del amor propio.

Pierre de Bourdeille, seigneur de Brantôme, “Vidas de damas galantes”, Discurso tercero a cerca de la hermosura de la bella pierna y los encantos que tiene, 1666

traducción espanola de acuerdo con los fragmentos publicados por Gerardo Blanco en “El Seno de las Mujeres”, La Condal, Barcelona, ????

PINK TANKS

Dear PINK’s

Różowych czołgów namnożyło nam się jak grzybów po deszczu. Najsłynniejszy to niewątpliwie realizacja czeskiego artysty Davida Cernego, który na wiosnę 1991 roku w Pradze pomalował na różowo jeden z typowych monumentów socjalistycznych – umieszczony na cokole czołg T-34. Akcja ta nabrała niespodziewanego wymiaru symbolicznego w momencie gdy czołg na przestrzeni bardzo krótkiego czasu najpierw został przemalowany przez wojsko na stadardowy kolor zgniłej zieleni a następnie po raz wtóry zaróżowił się pomalowany ponownie przez posłów do nowego demokratycznego parlamentu. Mniej więcej paralelnie (zimą 1991) artysta austriacki Marcus Geiger w ramach realizowanego w CSW projektu “Wealth of Nations” wykonał podobną (czołg został pokryty bladoróżowym frotem), choć o dużo mniejszym impakcie politycznym, akcję u wylotu Agrykoli w Warszawie. Czołg Cernego do dziś można oglądać w Muzeum Wojska i Techniki w Lesanach. Czeski artysta na dziesiąciolecie wydarzenie praskiego zrealizował kolejną akcje – fragment czołgu (zad) został zakopany na jednym z praskich trawników. W roku 2002 za malowanie czołgu na różowo wzięła się artystka polskiego pochodzenia Aleksandra Mir co wywołało szereg polemik w kontekście wcześniejszej pracy Cernego. W roku 2005 różowy czołg pojawił sie na manifestacjach Amnesty International. Wreszcie ostatnio na fali popularności różowych produktów (o tym niebawem) Casio użyło wizerunku różowego czołgu (również myśliwca, lotniskowca i łodzi podwodnej) w swojej kampanii reklamowej promującej nowy model różowego zegarka – Baby G. Ja sam miałem ochotę w 1998 na obszywanie czołgu różowym pluszem – uświadomiony przez Jacka Królaka, że podobna akcja miała już miejsce odłożyłem projekt do szafy aby zrealizować go ostatecznie w miniaturze przy okazji wystawy Pink Not Dead! ////// Los tanques rosas ya se multiplicaron como zetas después de la lluvia. El mas famoso es indudablemente la realización de artista checo David Cerny, quien en primavera 1991 en Praga pinto de color rosa uno de típicos monumentos socialistas – colocado en el pedestal tanque soviético T-34. La acción alcanzo inesperada dimensión simbólica cuando en un muy corto periodo de tiempo el tanque fue repintado primero a original color kaki por el ejercito y luengo de vuelta rosa por los diputados a nuevo parlamento democrático. Mas o menos paralelamente (en invierno de 1991) el artista austriaco Marcus Geiger como parte del proyecto “Wealth of Nations” (CCA Castillo Ujzadowski, Varsovia) realizo una acción parecida (el tanque fue cubierto con toalla rosa) aun de mucho menos impacto político. El tanque de Cerny hasta hoy día se puede ver en el Museo de Ejercito y Tecnología en Lesany. Una década después de su famosa acción el artista checo celebro su aniversario sepultando un fragmento de tanque (su culo de acero) en una jardinera en Praga. En el ano 2002 la artista neoyorquina de origen polaco Aleksandra Mir también decidió pintar tanque de color rosa lo que despertó variedad de polémicas debido al anterior pieza de Cerny. En el 2005 el tanque rosa apareció en las “Pride Parades” de Amnesty International. Finalmente debido a la creciente popularidad de productos rosas Casio utilizo la imagen de tanque rosa (y otras maquinas de guerra: avión de caza, portaaviones y submarino) en la campa?a publicitaria de su nuevo reloj rosa – Baby G. Yo mismo tenia ganas de cubrir una tanque de peluche rosa en 1998, cuando Jacek Krolak me contó que ya se ha hecho un proyecto parecido deje la idea para recuperarla en miniatura en la ocasión de la exposición Pink Not Dead! ////// Pink tanks multiply like mushrooms after the rain. The most famous undoubtedly is one done by check artist David Cerny who in spring 1991 in Prague painted pink one of typical socialist “war-pride” monuments – soviet T-34 tank on pedestal. The action reach surprising symbolical dimension when the tank was repainted several times during very short period of time: first the army painted it back to khaki then the deputies to new democratic parliament painted it pink again. More or less at the same time (winter 1991) Austrian artist Marcus Geiger did sort of similar (but without such political impact) action as a part of “Wealth of Nations” exhibition at CCA, Ujzadowski Castle in Warsaw. (The tank was placed at Agrykola Street near the museum and covered with pink towel cloth.) The Cerny’s tank can be seen until today at Army and Technology Museum in Lesany. Decade later check artist decided to celebrate the 10th anniversary of the project by burring part of the tank (its iron ass) in one of the green zones of Prague. In 2002 the New York based polish artist Aleksandra Mir decided to paint another tank in pink, the project aroused many polemic because of the previous Cerny’s piece. In 2005 a pink tank participated in Amnesty International?s “Pride Parades”. Finally in reaction of growing popularity of pink products Casio decided to use the image of Pink Tank (and others war machines: jet fighter, air carrier, submarine) in itsadvertising campaign for the new pink Baby G watch. As for myself in 1998 I had the idea of covering a tank with pink synthetic fur but once Jacek Krolak told me that a similar project was already done I put it on the side until Pink Not Dead! exhibition where I presented it as a miniature diorama.

PINK NOT DEAD!

maurycy



PINK TANK at PND! (Pink Victory, MG, 2006) Photo: Marcin Suder



PINK TANK David Cerny 1991 (search index)



PINK TANK David Cerny 2001 (search index)



PINK TANK Marcus Geiger 1991
(Paweł Polit archive)



PINK TANK Aleksandra Mir 2002



PINK TANK Alexandra Mir 2005



PINK TANK Amnesty International 2005

AI PINK TANK – Australia

AI PINK TANK – Tanks a lot



PINK TANK Casio 2006

ONCE MORE

PINK TRUTHTAG

Na blogu suczyroz pojawiło sie kolejne interesujące zjawisko. Truthtag z Wrocławia infekuje przestrzeń publiczną swoimi czysciuteńkimi trójwymiarowymi geometriami zwieszonymi gdzieś pomiędzy konstruktywizmem a “Tronem”. Poniżej linki do 2 różowych wirusów. ////// En el blog suczyroz apareció siguiente fenómeno interesante. Truthtag de Wroclaw infecta con sus limpias geometrías tridimencionales (entre constructivismo y “Tron”) el espacio publico. Abajo links a dos virus rosas. ////// On the suczyroz blog next interesting phenomena appeared. Truthtag from Wroclaw infects the public space with clean 3D geometries (somewhere between constructivism and “Tron”) Below links to the two pink viruses.

PINK NOT DEAD!

maurycy

PINK PEARL

Dear PINK’s

Skoro już jesteśmy przy niesfornych dziewczynach nie sposób mi się oprzeć – moja dziewczyna: Ilian (“Niesforność Wcielona”) w naszyjniku z różowych pereł. ////// Ya que estamos en tema de chicas necias no puedo resistirme – mi chicuela: Ilian (“Necedad Viviente”) portando collar de perlas rosas. ////// Once we are at the naughty girl subject I cannot resist – my girlfriend: Ilian (“Living Naughtiness”) wearing pink pearl necklace.

PINK NOT DEAD!

maurycy

PINK INFAME ET COQUET

Moje dziecko, gdybyś wymyśliła jakieś naprawdę nowe zboczenie, byłabyś dobrodziejką ludzkości.

Veralaine do Rachilde

Rachilde umie wdzięcznie zszywać falbanki stylowe na tkaniny swych obrazów. Zdania, upudrowane z lekka metaforami, zdobne to w dziwaczne storczyki, to w swobodnie nawiązane wstążki, łaszą się i kokietują jak najwdzięczniejsze kurtyzany.

Jan Lorentowicz 1911


Marguerite Emery (Rachilde)

Dear PINK’s

Spotkanie z Rachilde zawdzięczam Piotrowi Rypsonowi – zjawił się któregoś dnia na Krasińskiego w naprawdę czarnym momencie mojej biografii i wcisnął mi do rąk dobrze schodzoną książeczkę mówiąc: To szaleństwo młodej dziewczyny. Będzie ci się podobać 🙂 Marguerite Emery – wielka skandaliskta Fin de siecle to postać już dziś mocno zapomniana – nie będę się tu rozpisywał na jej temat jako, że wydanie Czytelnika opatrzone jest tak znakomitym wstępem Juliana Rogozińskiego jak i oryginalnym (będącym kuriozalną mieszanką podziwu, fascynacji, narcyzmu i mizoginii) wstępem Maurice Barres. Rachilde może być określona jako prekursorka damskiej literatury porno i pionierka transeksualności. Jej najsłynniejsza książka to “Pan Wenus” (“Monsieur Vénus” 1884) – powieść dla aksamitych wampów i post-feministek napisana przez prowincjonalną pannę w kwiecie swego wieku (23). Zadziwiający melanż różu i czerni. Poniżej wybrane fragmenty:

Wzdłuż jego torsu, na luźnej koszuli, biegła girlanda róż, dużych róż z cielistego, mieniącego się czerwonawo atłasu, które spływały mu między kolanami, pięły się do ramion i owijały wokół szyji.

Patrzył tak, jak patrzą cierpiące psy, błagalnym spojżeniem wilgotnych źrenic. Owe zwierzęce łzy zawsze chwytają za serce. Usta jego miały wyraźny rysunek zdrowych ust, którym dym, przesycając je swą męską wonią nie odebrał jeszcze świeżości. Chwilami ukazywały się zęby, tak białe przy purpurowych wargach, że dziw aż brał, czemu te krople mleka nie wysychają między dwiema rozżarzonymi głowniami. Broda o skórze gładkiej jak u dziecka z dołeczkiem na środku była zachwycająca. Na szyi tworzyła się fałdka, niczym u dobrze odżywionego noworodka. Dosyć szeroka dłoń, szorstki głos i sztywne włosy były jedynymi oznakami zdradzającymi jego płeć.

Znieruchomiała za zasłoną panna de Venerande widziała go bez trudu. Łagodne światło świecy kładło się miękko na jego jasnym ciele pokrytym meszkiem jak skórka brzoskwini. Zwrócony był teraz tyłem i odgrywał główną rolę w jednej ze scen z Woltera, którą przytacza szczegółowo kurtyzana zwana Różanoustą.

… jego dziewicza karnacja przybrała ten sam odcień, podczas gdy pobudzone wodą brodawki obu piersi uwydatniły się, podobne dwu pączkom róży.

– Tak! Ciało – myślał – młode ciało, najwyższa potęga świata. Ma rację to przewrotne stworzenie! Na nic byłoby Jakubowi wysokie urodzenie, wiedza, talent, odwaga… gdyby nie różana przejrzystośc jego cery nie wodzilibyśmy za nim wszyscy ogłupiałymi oczyma!

Rachilde “Pan Wenus” tłum. Barbara Grzegożewska, Czytelnik, Warszawa 1980

Czytając to czułem się jakgbym oglądał bi-sôjo anime romansujące z europejską dekadencją (co akurat jest dość typowe dla gatunku). Ten sam smak: emfaza słodyczy, samotność niesfornej bohaterki, wystylizowane okrucieństwo i cierpienie. Zmutowana perwersyjna czułostkowość, totalna konfuzja mająca na celu jedynie przyjemność autorki i czytelników.

Na koniec jeszcze kilka różowych kwiatków z wstępu Barresa:

… Książka ta została napisana przez dwudziestoletnią dziewczynę. Wspaniałe arcydzieło! Ów tomik, wydany w Belgii, który wzburzył początkowo opinię i cieszył się powodzeniem jedynie u mało wybrednej publiczności oraz nielicznych, bardzo wyrafinowanych umysłów, to gorączkowe rozpasanie czułości i zła, ta wizja miłości o posmaku śmierci są dziełem młodej panny, dziewczynki niemal, jakże łagodnej i dalekiej od zgiełku świata! Ileż w tym niewysłowionego uroku dla prawdziwego dandysa!… Rachilde obdarzona jest umysłem bezecnym, bezecnym i zalotnym zarazem.

Owa szczególna dziewica instynktownie opisywać jęła poruszenia swej niespokojnej duszy. Grzecznie obciągając spódniczki, pobiegła wesoło w dół po niebezpiecznym zboczu, które zaczyna się od Josepha Delorme, a sięga “Kwiatów zła” i głębiej jeszcze, a zrobiła to z taką samą beztroską, z jaką mając umysł mniej szlachetny i będąc inaczej wychowana, wskoczyłaby do wagonika w “diabelskim młynie”.

Młode dziewczęta wydają nam się czymś bardzo skomplikowanym, ponieważ nie zdajemy sobie sprawy, że są to skryte, egoistyczne i pełne żaru zwierzątka, kierujące się tylko instynktem. Dwudziestoletnia Rachilde aby napisać książkę, która działa na wyobraźnię wszystkich, nie zastanawiała się ani trochę. Pisała to co spływało spod jej pióra, to co dyktował jej instynkt. Cudowne jest, że można mieć podobne instynkty!”

Nie będąc moralistką, choć kreśli pewną teorię miłości, nie będąc psychologiem, choć zdarza się jej analizować, nie będąc też artystką, chociaż chwilami nas olśniewa, Rachilde należy do kategorii, która wedle niezwykle subtelnych i nieco zmanierowanych umysłów jest najbardziej interesująca.

Maurice Barres (“Komplikacje Miłości” Paryż, 1889) tłum. Barbara Grzegożewska, Czytelnik, Warszawa 1980

PINK NOT DEAD!

maurycy

PINK CHARACTER – GANGRENE

In pop anything can be sexy and cute.

Dear PINK’s

Ponieważ Konrad oznajmił mi dopiero co, że w szpitalu epidemia gangreny a Listopad sam w sobie jest miesiącem szczególnym chciałbym uczcić tę okazję kolejną różową bohaterką: GANGRENA – na świat przyszła w słotny dzień przy akompaniamencie Marsza Pogrzebowego Beethovena i tematu z Nekromantika Jörga Buttgereita. ////// Como Konrad me acaba de decir que en el hospital hay epidemia de gangrene y el noviembre en si es un mes particular quisiera celebrar esta ocasión con siguiente heroína rosa: GANGRENE – quien llego al mundo un día de lluvia acompanada de Marcha Fúnebre de Beethoven y tema musical de Nekromantik de Jörg Buttgereit. ///// Because Konrad just told me that in hospital there is epidemic of gangrene and November itself is rather peculiar month I would like to celebrate this occasion with next pink hero: GANGRENE – who was born in a rainy day with sounds of Beethoven’s Funeral March and musical theme from Jörg Buttgereit’s Nekromantik.

PINK NOT DEAD!

maurycy


PINK LITERATURA POLSKA 02

Dear PINK’s

Lucia miała odrapane nogi. Schodzone sandały. Lucia miała 14 lat. Pięknie falujące, brązowe włosy. Blade usta. Duże oczy. Długie palce u rąk. Różowy, wyblakły sweterek rysował się delikatnie na jej twardych, niewielkich piersiach. Gdy Lucia szła placem, kołysała się cała Wenecja. Lucia chodziła placem tylko nocą.

“Pamięć oczu” Durvill de Carde (Zbigniew Zerwal-Uramowicz, Jordan York)

Wydawnictwo Przedświt, Warszawa 1998

Mały różowy fragmencik z prawdziwego arcydzieła grafomanii – nie wiem jak to ująć inaczej a naprawdę nie chcę być złośliwy bo miałem totalną frajdę z tej książki – jest to przedziwny, potwornie nasycony, momentami naprawdę znakomity w swoim przerysowaniu konglomerat pomiędzy Castanedą, Nienackim, Życiem na gorąco, Maufraisem i bóg wie czym jeszcze (“Paryski spleen” też napewno nie jest obcy jej autorowi) Dostałem to cudo reklamowane jako “pierwszą w Polsce powieść mistyczno-erotyczną” od przyjaciela pod koniec lat 90 i choć trawiony okrutną gorączką przeczytałem je jednym tchem. Książkę pożyczyłem później mojej przyjaciółce Rebece, która gdzieś ją zasiała i dopiero niedawno udało mi się ją zdobyć dzięki talentom śmieciarskim wspaniałych “merkuriańskich” antykwariuszy. Wydanie jest dość nikczemne (choć z ilustracjami w stylu Beardsley’a/Rops’a) i jak mi się wydaje nie było wznowień – jednym słowem rzecz nie jest taka znowu łatwa do zdobycia choć na Allegro widziałem kilka nader ekonomicznych ofert. W momencie kiedy wreszcie zabiorę się do skomentowania mojego zbioru polskich publikacji erotycznych “Pamięć oczu” napewno znajdzie się w pierwszej piątce obok kuriozów takich jak “Seksbutik” Pirka czy “Piesica” Marcusa Zaanda. Ta ostatnia pozycja to już konkretna masakra – Hardcore Pink:

Zastygli przed lustrem, zmęczeni miłością, już po drugim stosunku. Spracowana pochwa uwięziła, tę statuę wolności, jak nazywała jego palmę. Pies, chociaż zziajany i wymęczony, szykował się jednak do trzeciego aktu… Było to możliwe ponieważ od czasu do czasu podawała mu afrodyzjaki. Jej wypięte, różowe pośladki i nabrzmiały od spółkowania, wilgotny srom, pachnący spermą i oddawanym bezwolnie moczem, wabił, kusił i podniecał Astora tak, że odnajdował w sobie siły i energię do dalszej miłości. Czuła jak się powiększa i z radością pomyślała, że nadal po trzech wspólnie spędzonych latach jest dla niego pociągająca, atrakcyjna i jedyna.

“Piesica” Marcus Zaand (Andrzej Zaniewski)

Wydawnictwo Społeczne “Arkadia”, Warszawa, 1992

Andrzej Zaniewski jest również autorem m.in. tomiku poezju pt. “Dziewczęta” o którym na stronie internetowej księgarni Gandalf możemy przeczytać: Każdy kto kocha naprawdę, nie może obejść się bez poezji. Piękne wiersze Andrzeja Zaniewskiego o zakochaniu, miłości i szczęściu to fascynująca lektura dla wszystkich dostrzegających kobietę i świat zarówno poprzez delikatne i subtelne uczucia, jak i poprzez zmysłowe, dotykalne oczekiwanie rozkoszy i spełnienie najbardziej intymnych marzeń.

PINK NOT DEAD!

maurycy

PINK FRAGONARD

Dear PINK’s

Skoro już Rokoko pojawiło się na tapecie, może warto przypomnieć sobie Fragonarda – w czasie studiów był dla mnie uosobieniem wszystkiego co niegodne w malarstwie – dziś widzę go w różowym świetle. ////// Ya que una vez apareció aquí el tema de Rococó igual vale la pena recordar a Fragonard – durante mis estudios personificaba para mi todo lo despreciable en la pintura, hoy lo veo en luz rosa. ////// Once Rococo appeared in this blog I think that it maybe worth to remember Fragonard – during my studies he personified for me everything unworthy in painting – now I am seeing him rather in the pink light.

PINK NOT DEAD!

maurycy



Jean-Honoré Fragonard
“Huśtawka” ////// “Columpio” ////// “The Swing” 1767

PINK ROCOCO

Dear PINK’s

Tym razem Dominque Vivant de Non – kontrybucja mojej mamy do różowego archiwum mająca dla mnie bardzo osobisty wymiar. Poniżej wybrane fragmenty z “Chwili ulotnej” (Point de lendemain) – ta od niechcenia strzępnięta z palców, dla zabawy wytwornego towarzystwa, opowiastka to prawdziwa perełka literatury francuskiej a zarazem kwintesencja Rokoko. ////// Esta vez Dominque Vivant de Non – la contribución de mi mama al archivo rosa. Abajo fragmentos selectos de su Point de lendemain – este pequeno cuento escrito para la diversión de la sociedad fina resulto sobrevivir siglos como una verdadera joyita de la literatura francesa y a la vez quintaesencia de Rococó. ////// This time Dominque Vivant de Non – contribution to the pink archive from my mom. This short story written for amusement of elegant society survived centuries being a true jewel of French literature and at the same time a quintessence of Rococo. (Sorry I do not feel strong enough in my English to translate it – if someone have the english edition I be very grateful for the selected fragments (I can guide you to find them)

Z pocałunkami jest jak ze zwierzeniami: przywołują się wzajem, coraz szybsze, coraz bardziej gorące. Po pierwszym pocałunku nastąpił więc drugi; potem następny; i jeszcze jeden; pocałunki biegły po sobie, przerywały rozmowę, zastępowały ją niemal, ledwie dając ujść westchnieniom.

Zbyt wielki żar gasi delikatność. Biegnie się ku rozkoszy gubiąc w pomieszaniu wszystkie poprzedzające ją słodycze; zgnieciona kokarda, zdarta gaza: rozkosz na wszystkim zostawia ślady i bóstwo rychło podobne jest ofierze.

Bardziej bezbronna teraz, więcej jeszcze miała dla mnie powabu. Każda chwila ofiarowywała mi piękno. Płomień miłości użyczał widzenia oczom duszy i najpewniejszy ze zmysłów potwierdzał moje szczęście. Gdy lęk ustaje, pieszczoty szukają pieszczot, przyzywają się czulej. Nie chcemy już siłą zdobytego faworu. Gdzie zaś jest wybór, tam wyrafinowanie.

…zgadza się i przy mojej pomocy uwalnia od zbytecznych ozdób. Włosy jej, opadające w lokach, podtrzymuje zwykła wstążka; wpina w nie tylko różę, którą zerwałem w ogrodzie i trzymałem jeszcze w ręce, zapomniawszy o niej; rozchylona suknia wystarcza za wszystko. Strój ten nie miał żadnego zapięcia; Pani de T… wydała mi się piękniejsza niż kiedykolwiek. Zmęczona nieco miała spojrzenie bardziej powłóczyste i więcej słodyczy w wyrazie. Koloryt jej ust, żywszy niż zazwyczaj, podkreślał biel zębów i uśmiech czynił rozkosznym; biała i delikatna skóra była lekko zaróżowiona miejscami.

…zdumiony, olśniony… znalazłem się w wielkiej zwierciadlanej klatce…

Wizerunki szczęścia pomnażają pragnienia.

Dominique Vivant de Non

“Chwila ulotna” 1777,

przekład Joanna Guze wg. edycji z 1803

PIW, 1970

Con los besos es como con las confesiones: se atraen, cada vez más veloces, más ardientes. Después del primer beso ocurrió el segundo, luego el siguiente; y uno más; los besos corrían, interrumpían la conversación, casi la reemplazaban, apenas dejando escapar suspiros.

El ardor demasiado grande apaga la delicadeza. Uno corre hacia el placer perdiendo en la confusión todas las golosinas precedentes, el mońo arrugado, el tul arrancado: el placer deja sus huellas sobre todo y la diosa pronto parece ofrenda.

Más indefensa ahora, más encanto todavía tenía para mí. Cada momento me regalaba belleza. La flama de amor prestaba la vista a los ojos del alma y el más fiel de los sentidos confirmaba mi felicidad. Cuando para el miedo, las caricias buscan las caricias, se llaman con más ternura, ya no queremos el favor tomado a fuerzas. Donde hay elección, está la sofisticación.

…Concuerda, y con mi ayuda se libera de adornos innecesarios. Su cabello, cayendo en caireles, es sostienido por un listón ordinario; sólo lo adorna con una rosa que arranqué en el jardín y guardaba todavía en la mano, olvidada; el vestido entreabierto basta por todo. Éste no tenía ningún broche; Dońa de T… me parecia más bella que nunca. Algo cansada, tenia la mirada aún más lánguida y más dulzura en la expresión. El tono de sus labios, más vivo que de costumbre, subrayaba la blancura de los dientes y hacía deliciosa su sonrisa, su blanca y delicada tez estaba rosada en partes.

… sorprendido, encantado… me encontré en una gran jaula de espejos…

Las imágenes de felicidad multiplican los deseos.

Dominique Vivant de Non
“Point de lendemain” 1777,
traducción cruda de MG en base a la traducción polaca de Joanna Guze hecha segun la edición francesa de 1803
PIW, 1970

Linki do kompletnego tekstu fracuskiego ////// Links al texto completo en frances ////// Links to the complete french text:

Point de lendemain

Point de lendemain

Point de lendemain PDF