PINK HABITS

Świętowano nocą, rumieńców wstydu nie widziano. Jęki i osobliwe westchnienia uchodzić mogły za skutki najświętszej ekstazy. *



Naughty nun & monk author unknown (?) via schundundschmutz.tumblr.com

Dear PINK’s

Chciałbym też zabronić wszystkim mnichom, pod groźbą najsurowszych kar, oglądania się na golasa, bo niewiele trzeba, żeby młody celibator rozgorzał. Zakonnica osiemnasto- lub dwudziestoletnia szukająca wieczorami pcheł na sobie często nie kończy polowanka bez złożenia amorycznej ofiary. Nie chciała ulec lecz wapory biją a najmniejsze dotknięcie wystarczy by zwilgocony obrzęk dalej bełtać. *

PINK NOT DEAD!

PS: Plenty of nun erotica at Schund & Schmutz. For those interested rather in love behind convent bars than hellfire under habits I strongly recommend Mariana Alcoforado‘s The letters of a Portuguese nun

*
François Amédée Doppet Afrodyzjak zewnętrzny albo Traktat o biczyku
Tłumaczenie: Krzysztof Rutkowski
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2012

check also:

PINK CHARACTER NUN

PINK ALLEUJA

PINK PARADOX

Erotic Art on my Tumblr

Nun on my Tumblr


for fans only:

AntiCristo – The Bible of Nasty Nun Sinema and Culture

PÓŹNA POLSKOŚĆ

Miłować, Walczyć!





MG Big Bang – Kompozycja z Toporłów 2017

Dear PINK’s

W Zamku Ujazdowskim otwiera się dziś wystawa Późna polskość. Formy narodowej tożsamości po 1989 roku, na której miałem, wespół z Jackiem Staniszewskim, satysfakcję zaaranżować otwierającą salę poświęconą fenomenowi Stacha z Warty. Poniżej kilka słów wprowadzenia:

Zaaranżowanie sali poświęconej Stanisławowi Szukalskiemu na wystawę Późna polskość. Formy narodowej tożsamości po 1989 roku („późna polskość” to pojęcie zapożyczone z tekstów Tomasza Kozaka) było dla mnie wyzwaniem tyleż niecodziennym, co atrakcyjnym – również ze względów osobistych. Stachem z Warty zainteresowałem się jeszcze jako chłopaczek: w „Przekroju” z 1957 roku znalazłem kilka reprodukcji jego prac, a mój dziadek – JWG – wielbiciel wszelkiego rodzaju kuriozów, wspierał tę fascynację, zdobywając dla mnie w antykwariatach i na aukcjach rarytasy bibliofilskie, które wzbogacały moją kolekcję szukalscianów. Jako osiemnastoletni młodzieniec wybrałem się „z pielgrzymką” do Krzemienicy pod Łańcutem, aby odwiedzić sędziwego Franciszka Frączka – Słońcesława z Żołyni – jednego z ostatnich żyjących szukalszczyków i przez jakiś czas prowadziłem z nim korespondencję. Równo dekadę później, w 1997, miałem satysfakcję opublikować w „Machinie” artykuł Młot Świat-owieda. Stach z Warty. Arogancja i wyobraźnia, starając się zainteresować szersze grono odbiorców tym ewenementem, który, jak się wydaje, predestynowany jest, by rezonować w uniwersum popkultury.

Stach z Warty to postać kontrowersyjna i wielowymiarowa. Rzeźbiarz, rysownik, kaligraf, lingwista, teoretyk, lider, megaloman, fanatyk – każde z wymienionych określeń oddaje jakiś fragment jego nader skomplikowanej osobowości. Jednocześnie pamiętać należy, że jakakolwiek próba odseparowania od siebie tych elementów byłaby zafałszowaniem obrazu – nie sposób analizować fenomenu Szczepu Rogate Serce, próbując oddzielać panslawizm od antysemityzmu, artystę od ideologa, rygor od szaleństwa. Szukalski był samcem alfa do kwadratu, w jego działaniu nie było miejsca na jakiekolwiek wątpliwości. Jeżeli monstrualne ego jest w ogóle cechą charakterystyczną wybitnych artystów, to w wypadku Szukalskiego mamy do czynienia z figurą, której nie zawahałbym się określić jako dyktatora. Natchniony i bezkompromisowy, inspirował, a jednocześnie dominował nad swoimi uczniami. Dorobek jego życia, łącznie ze wszystkimi rysami i ślepymi uliczkami, ma charakter dzieła totalnego. Tym, co sprawia, że mimo licznych potknięć jest do dziś tak niepokojąco atrakcyjny, jest niewiarygodny potencjał ekspresyjny jego twórczości. Szukalski był człowiekiem niezmiernie utalentowanym – jego prace i projekty charakteryzuje tyleż śmiałość, i to zarówno formalna, jak i polityczna, co niezwykła perfekcja wykonania. Ołówek, brąz, alabaster – jakiekolwiek narzędzie czy materiał bierze w swoją dłoń ta krótkopalczasta, tęgoszyja bestia, ulegają jej one i pozwalają się kształtować dowolnie. Élan vital Szukalskiego nie ma sobie równych w historii sztuki polskiej. Tworzy prace zachwycające precyzją wykonania, wielopiętrowe rebusy, projekty natury monumentalnej. Fuzji konceptów i konwencji dokonuje z równą swadą i beztroską z jaką żonglują dziś nimi twórcy anime i mangi. Dysponuje surrealistyczną wyobraźnią ujętą w karby ideologicznych priorytetów. Jest to prawdziwa erupcja form i symboli – zjawisko rzadko spotykane, a nigdy praktycznie nie występujące w kontekście patriotycznym.

Dzieło Szukalskiego opisane zostało już dogłębnie na poziomie historyczno-krytycznym. Doczekał się on szeregu opracowań, z których najważniejsze wydają się te, które wyszły spod piór Lechosława Lameńskiego i Doroty Chudzickiej, jednak, mimo iż romansują z nim od dawna środowiska neopogańskie, pozostaje (w przeciwieństwie do zasymilowanego już na poziomie powszechnym Zbigniewa Beksińskiego czy nieco dziś zapomnianego, lecz jeszcze niedawno szalenie popularnego Franciszka Starowieyskiego) postacią zapoznaną. Nic nie ujmując tym wybitnym fantastom, Szukalski jest postacią zupełnie innego kalibru – nie snuł on swych mar na marginesie rzeczywistości, lecz bezpardonowo próbował ją kształtować. Stach z Warty chciał wymyślić Polskę na nowo – stworzyć dla niej alternatywną mitologię, i to właśnie wydaje mi się zasadniczym argumentem uzasadniającym fakt, iż otwiera wystawę w CSW. Jest to podwójnie interesujące, zważywszy, że choć historia po raz kolejny zatacza koło, buzuje od emocji i obserwować możemy eskalację tyleż czczego patriotyzmu, co brutalnego nacjonalizmu, III RP nie stworzyła silnej tożsamości wizualnej. Jej imaginarium jest wtórne i dosyć mdłe, co uznałbym z rezultat swoistej mentalnej wsobności, charakterystycznej dla środowisk konserwatywnych. Szukalski chciał dać Polsce zupełnie nowy wizerunek – dziwaczny, lecz ekstatyczny, patetyczny, a zarazem fascynujący.

Aranżując salę Szukalskiego, starałem się stworzyć przestrzeń, w której rezonowałby szczególny patos, jaki towarzyszy jego utopii. Jako że niewiele z jego monumentalnych wizji wyszło poza sferę projektów, a te nieliczne, które powstały, pochłonęła wojenna pożoga, było to zdanie dość karkołomne – zdecydowałem się odwołać do środków do pewnego stopnia teatralnych, aranżując coś, co mogłoby być przedsionkiem kancelarii RP – wierzę, że taka forma prezentacji okaże się efektywna i skłoni do różnorodnych, niekoniecznie buńczucznych refleksji. 

Maurycy Gomulicki



Stanisław Szukalski Krak Syn Ludoli 1938

Każda opowieść o Stanisławie Szukalskim będzie siłą rzeczy niekompletna. Trudność zbudowania narracji poświęconej temu wyjątkowemu twórcy, stworzenia chronologicznego, linearnego i zwięzłego streszczenia wydaje się odległym echem jego propozycji artystycznej, poznaczonej gęstą siecią splątanych symbolik i w najwyższym stopniu idiosynkratycznej. Banałem byłoby twierdzenie, że to sztuka, która wymyka się jednoznacznym interpretacjom. Często staje ona wręcz w poprzek samej próbie obiektywnego opisu, zdania sprawy z tego, co istotnie widzimy, pomijając już głębsze poziomy intuicyjnego zrozumienia: DLACZEGO to oglądamy? Z jakim porządkiem rzeczy i przedstawień mamy do czynienia? Jaka wizja historycznego mitu jest nam sugerowana?

Nie mniej od własnych wizji artystycznych swoistą enigmą i pułapką interpretacyjną jest sam Szukalski, człowiek licznych talentów, autokratyczny liryk i natchniony utopista, nieodrodne dziecko wieku przełomów estetycznych i historycznych wstrząsów, syn kowala z Gidli, którego Wielkim Planem wieku dojrzałego było stworzenie nowej antropologii ludzkości, ściśle zresztą połączonej z projekcją polskiego mitu. Szukalski przetwarzał tak historię Polski, jak i jej współczesność w specyficzny sposób, łącząc ze swobodą i rozmachem (nierzadko przekraczającym granice twórczej megalomanii) okruchy faktów i elementy czysto imaginacyjne, czego najlepsze dowody przynosi wybór materiałów ikonograficznych towarzyszących pracy Maurycego Gomulickiego.

Niewątpliwa atrakcyjność wizji Szukalskiego na poziomie wizualnym jest tu kontrastowo zestawiona z wątpliwej jakości próbami ideologizacji wielkich legend, wykuwaniem nowej, na wskroś nowoczesnej mitologii państwowej na bazie treści archaicznych, trudnych do przyswojenia i zintegrowania. Paradoksalność, strategia brutalnego kontrastu i poetyka nadmiaru są w rękach Szukalskiego, postrzegającego się w roli odrzucanego geniusza i niekonwencjonalnego wieszcza narodowego, bronią tyleż potężną, co obosieczną. Obcowanie z wyobrażonym światem tego hiperkrytycznego i odrzucającego wszelkie kompromisy twórcy będzie zatem wymagało od widzów otwartości, ale i krytycznego dystansu. Niechaj stanowi on podstawę do formułowania istotnych i wciąż aktualnych pytań, a także osobistych poszukiwań.

Jacek Staniszewski

PINK NOT DEAD! / JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA!

check also:

rozmowa Magdalena Dubrowska Co jest Grane

rozmowa Anna Pajęcka Enter The Room

link do tekstu Ewy Toniak Szum

i dwa krótkie komentarze Jacka Staniszewskiego oraz Tomasza Kozaka

link do tekstu Pawła Rojka Fronda Lux

i dwa krótkie komentarze Jacka Staniszewskiego oraz Tomasza Kozaka

Poroseidy on fb

Późna Polskość on fb

books:

Lechosław Lameński Stach z Warty. Szukalski i Szczep Rogate Serce

Lechosław Lameński Szukalski – Teksty o sztuce i wypowiedzi polemiczne oraz korespondencja z lat 1924-1938 [free ebook]

Dorota Chudzicka Od modernizmu w kierunku ekspresji narodowej tożsamości. Wokół koncepcji sztuki Stanisława Szukalskiego (1893 – 1987)

48 SPRINGS

Słysząc, jak wymieniał swoje nazwisko, które już przedtem było jej znane, dziewczyna z tkliwością dotknęła kartki tkwiącej u białego jej łona, a jednocześnie szepnęła w czułym zamyśleniu tak cicho, że nikt oprócz niej tego nie dosłyszał:
– Maurycy, łowco mustangów! Pomimo okrywającej cię sadzy, pomimo skromnego stanu, do jakiego się przyznajesz, wdarłeś się w serce kreolskiej dziewczyny. Mon Dieu, mon Dieu! Zanadto podobny jest do Lucyfera, abym mogła nim pogardzać. *

Dear PINK’s

Only the young die young. Fuck Me! I’m 48!

PINK NOT DEAD!

*
Thomas Mayne Reid Jeździec bez głowy, 1866
tłumaczył Jarosław Iwaszkiewicz

check also:

MG PINK DOLL

LE VOL MAGIQUE

PINK PILLS

One pill makes you larger, and one pill makes you small
And the ones that mother gives you, don’t do anything at all



Dear PINK’s

Ostatnio w mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej historii odmowy lub próby odmowy wypisania recepty na antykoncepcję. Towarzyszy temu dyskusja, czy to legalne i jak reagować. Na stronie Codziennika Feministycznego Karolina Więckiewicz – prawniczka, ekspertka od praw reprodukcyjnych – wyjaśnia co robić gdy lekarz odmawia wypisania recepty na środki antykoncepcyjne.

PINK NOT DEAD!

PINK MUSLIN

♫ I am a glossy photograph
I am in colour and softly lit
Over exposed and well blown up
Carefully printed and neatly cut
You can look at me for hours
I won’t mind, I let you dream
From the page of a magazine ♫




Jo Collins, PMOM – December 1964

Dear PINK’s

“O trzy kroki od niego ujrzałam postać biało ubraną, dziewczęcą, wdzięczną postać, pełną, ale piękną w linii; a gdy popieściwszy Carla podniosła głowę i odrzuciła długi welon, ukazała się twarz doskonałej piękności. Doskonała piękność to mocne słowo, a jednak go nie cofam ani go nie zmieniam: tak delikatne rysy, jakie tylko umiarkowany klimat Albionu wytworzyć zdoła, tak czyste barwy róż i lilii, jakie tylko wilgotne wiatry i mgliste niebo Anglii wyhodować potrafią, usprawiedliwiały w tym wypadku to określenie. Zjawisku temu nie brakło żadnego wdzięku, nie posiadało widocznych defektów. Młode dziewczę miało rysy regularne i delikatne, oczy, jakie widzimy na cudnych malowidłach: wielkie, ciemne, ocienione długimi rzęsami, dodającymi im tyle łagodnego uroku; brew jak malowaną, białe, gładkie czoło, które dodaje spokoju żywszym urokom cery, zarys twarzy owalny, świeży, czysty; usta również świeże, rumiane, ślicznie zarysowane, równe, lśniące zęby bez skazy; dołeczek na brodzie i piękne, bujne włosy; słowem, posiadała wszystkie uroki, które, połączone tworzą ideał piękności. Z zachwytem patrzyłam na to śliczne stworzenie; podziwiałam ją z całego serca. Natura musiała ją stworzyć będąc w nastroju niezwykłej wspaniałomyślności i zapominając o swym zwykłym macoszym skąpstwie obdarzyła swą wybrankę z hojnością wielkiej damy.” *

PINK NOT DEAD!

* Charlotte Brontë
Dziwne losy Jane Eyre
tłumaczyła Teresa Świderska
PIW, Warszawa 1976

check also:

PINK PMOM on my tumblr

PINK PERFECTION

PINK LEATHER

PINK MIMICRY

PINK DIOR