PINK PHANTOM

Strach ma wielkie oczy.





MG Phantom; Lublin Castle, 2011

Dear PINK’s

This time I would like to presume my recent pink ghost invocation: Phantom – installation over the facade of Lublin Castle. Soon after I was invited to work in Lublin I knew I want to do some light & jolly project there. Maybe because I went there in late November when the world goes into mourning, possibly because the shadow of Majdanek remains deep in my head. The history of the very castle is neither pink: it served as a prison for 123 years (1831 – 1954) – gallons of blood & tears were flushing its cobblestones. Yet there is something inevitably funny and grotesque in its anthropomorphic facade. Although the Italian architects are responsible for its design I sense some Mauritanian influence here. My work often consists in focusing points of attention. This piece can be considerate almost a ready-made. There was the face it had beige eyes and they were just asking for light. They are the mirrors of the soul, as we all know. So I decided to wake up the giant. Owl, demon – U name it. I could make it blue or green but I went pink for obvious reasons. I believe it proved pretty efficient. I’m happy, the first stage of my Tour de Pologne is concluded – soon the next moves 🙂

Fantom / Phantom


Maurycy Gomulicki
installation at the Lublin Castle facade. 48 pink fluorescent tubes.
Part of the Open City festival.
Curator: Monika Szewczyk

Project coordinator: Barbara Wybacz
Lublin, 13th June – 13 July, 2011

PINK NOT DEAD!

maurycy



MG Phantom; Lublin Castle, 2011



MG Phantom; Lublin Castle, 2011

more images at FANTOM photo set at my flickr

check also:

NEON photo set

NEON & OTHER PINK WORKS

PINK FOUNTAINS



Mirror Fountain project, MG, 2010

Dear PINK’s

Fontanna Lustrzana (efekt “kuli dyskotekowej”) i Klatka Wodna (fuzja fontanny i basenu) – dwa projekty, którymi się mega jaram – mam trzy minuty na ich prezentację w organizowanym przez MSN Warszawskim Maratonie Pomysłów 😛 Zainteresowanych zapraszam dziś na 20.00 do Sali Starzyńskiego w PKiN.

PINK NOT DEAD!

maurycy



Water Cages project, MG, 2010

for more images check Foutains Set on my Flickr

PINK NON STOP



Monstrualna oranżada foto: Siwa

Dear PINK’s

Neon świeci, Róż się pieni 🙂 Bardzo dziękuję wszystkim którzy przybyli nad Kanałek w tę zimną i wilgotną noc październikową 🙂 Nawet księżyc jak z Transylwanii zaszczycił nas swą prezencją i podbił róż upiornym blaskiem. Ja dziś również lekko nieżywy ale i konkretnie szcześliw 🙂 Na dokładkę wytańczyłem się “U Araba” za wszystkie czasy – dzięki Maćku, dzięki Dziewczyny 🙂

PINK NOT DEAD!

maurycy

PS: Wywaliło nam jeden z 12 transformatorów tak że musieliśmy chwilowo odłączyć kilka bąbelków. Usterkę usuniemy najpóźniej w poniedziałek.

więcej:

Już stoi

Już się pieni

Już świeci

Światłotrysk od dziś na Żoliborzu

Światłotrysk – Synchronicity

Lightspurt – Synchronicity

Światłotrysk – Culture.pl

Light Fountain – Culture.pl

Światłotrysk – Architektura Murator

Światłotrysk – Robert Danieluk

Różowy Październik

PINK PROGRESS



Neon – animation for the ad in Warsaw’s Metro Play

Dear PINK’s

Prace nad neonem bardzo już zaawansowane. Ekipa Jacka Hanaka zakończyła montarz modułów. Jutro okablowanie. Emocje totalne 🙂 Serdecznie zapraszam wszystkich na uroczyste odpalenie – czwartek, Kępa Potocka 19.00 🙂

PINK NOT DEAD!

maurycy

PS: Below links to several pictures documenting the process:

Billboard Wisłostrada

Billboard Koło

Konstrukcja #001

Konstrukcja #002

Konstrukcja + moduły

Konstrukcja + moduły (detal)

Widok z góry (detal)

NEON! NEON! NEON!



UWAGA: Ze względu na duży stopień komplikacji realizacyjnej, data wernisażu może ulec zmianie. Prosimy o wyrozumiałość. Aktualne informacje na: www.synchronicity.pl

Dear PINK’s

Trudno mi uwierzyć, że ma się stać 🙂 To już prawie dwa lata. Projekt byłby niemożliwy do zrealizowania gdyby nie dobra wola i pomoc całej masy ludzi. Szczególnie wdzięczny jestem Samorządowi Dzielnicy Żoliborz, Miastu, sponsorowi, Panu Jackowi Hanakowi i jego ludziom za profesjonalne podejście i entuzjazm, Agnieszce Kowalskiej za doping no i całej ekipie Bęca. A w ogóle to kocham Żelazną Bozię 🙂 Przed jej energią i wytrwałością chylę czoła.

opis projeku

PINK NOT DEAD!

maurycy

SATANICO TROPICAL




Snake 01_003 at My Flicker

Dear PINK’s

Seed of Sin – come and see it alive at Pożądanie – Patrzenie – Przerażenie / Lust – Looking – Terror exhibition – Warsaw, ul. Złota 1 – Thursday November 4th, 6 PM

Satanico Tropical

Tyle już ołtarzy wystawiłem Cudownej Różowej Ostrydze, że czas chyba najwyższy zająć się drugą stroną medalu. W końcu to “Berło Nami rządzi a nie My Berłem” jak powiedział pewien król. Podstawowy, nieuchronny dualizm: pożądanie – odraza, pokusa – strach: chciał(a)bym ale się boję – wszyscy to znamy. Agresywność kształtu. Niekiełznanie. Bestia. Dlaczego boimy się bardziej chuja niż karabinu? Dlaczego łatwiej nam konfrontować się z okrucieństwem niż z rozkoszą? Romansik z Satanizmem – czemu by nie – jest integralną cześcią naszej kultury. Lucyfer świetlisty lucyferiański i mroczny szatański. Diabeł. Demonizacja Seksu. Demon Seksu. Costerowski Król Wiosna i duchy nasienia w jego orszaku. Płodność i gwałt. Prokreacja i odrodzenie. Plemniki jak małe wężę. Niech się kłębi – to Życie. Tym razem coś dla tych co pożądają jadowitej strzały. Zatrute cukierki dla dziewczyn i chłopaków.

Tak temat wystawy przygotowanej przez Agnieszkę Żechowską jak i wybór miejsca idealny dla tej pracy. Spleśniały pałac, lubieżność stiuków – moje węże rozpełzną się tu szybciej niż po muzeum czy świątyni. Pożyją, zgniją. Przyjemność z samej pracy – z zabawy w Michała Anioła na taką skalę na jaką mogę sobie pozwolić. Tu duże podziękowania tak dla kuratorki za sprowokowanie / umożliwienie całej sytuacji jak i dla mojego zespołu malarskiego za czujną i efektywną pracę.

PINK NOT DEAD!

maurycy




Snake 01_001 at My Flicker




Snake 02_001 at My Flicker




Snake 02_002 at My Flicker




Snake 03_002 at My Flicker




Snake 03_001 at My Flicker

PINK BACK AND FORTH



Neon – construction project with additional supporting structure.

Dear PINK’s

I am back in Mexico – seams like not for long – looks like I am going to visit Warsaw two times more this year… My head is still dizzy from the time jump so for now just few more images of my planned Pink Neon Sculpture The things are progressing well, the Żoliborz local government response was pretty positive and we are entering permissions stage now (long and painful bureaucracy it sounds) I would like to thanks here again to Bogna, Paulina and everybody else who is helping to make it real 🙂 The planned date of launch moved again – could be November – what is fine for me as it is the one of the grayest and saddest months in Poland so gives strong context (and contrast) for such pink manifestation. The other option is December – I would like to avoid banal, commercial optimism of Christmas period but New Year’s Eve seams perfect moment to glorify Bubbles Beauty 🙂

PINK NOT DEAD!

maurycy



Neon Kępa Potocka – simulation, day



Neon Kępa Potocka – simulation, night

PINK NEON BUBBLES



Neon – projekt (pełne świecenie – docelowo dwie sekwencje animacji: narastanie i migotanie)

Dear PINK’s

Od kilku miesięcy walczę o postawienie różowego neonu na Kępie Potockiej w Warszawie – niebawem rozstrzygną się jego losy. Ponieważ kilka dni temu ukazał się w tej materii w Gazecie tekst / wywiad Agnieszki Kowalskiej a na forum pojawiło się sporo głosów za i przeciw (bawią mnie szczególnie jadowite oskarżenia o propagowanie kultury gejowskiej) postanowiłem opublikować tu w postaci małej zajawki dwie ilustracje i napisany wcześniej krótki statement, który reasumuje zasadnicze intencje projektu:

Kiedy na jesieni zeszłego roku zaproponowano mi realizację projektu “parkowego” w Warszawie informując jednocześnie, że stoję wobec możliwości wyboru pomiędzy pracą ze światłem bądź ciepłem, nie miałem wątpliwości, że jest to znakomita okazja dla kolejnej “różowej odsłony”. Mój wybór niemal natychmiast padł na neon jako idealne medium dla takiej interwencji w przestrzeń publiczną. 

Zawłaszczony niemal całkowicie dla potrzeb reklamy neon przeżywał w naszej stolicy niewiarygodny boom w latach 60-tych znikając powoli z miejskiego pejzażu w miarę gęstnienia socjalistycznego mroku. Niektórym ze szklanych cacek udało się dotrwać radykalnej zmiany naszej rzeczywistości polityczno-społecznej i one jednak skazane były na coraz szybszą zagładę tak ze względu na niechęć do estetyki ściśle utożsamianej z minioną epoką jak i pogoń za europejskim standartem. Niezwykle czujnie zareagowała na tę degenerację piękna Paulina Ołowska reanimując siatkarkę z MDM-u a jej akcja dała impuls kolejnym inicjatywom takim jak projekt muzeum polskiego neonu. Odnoszę jednak wrażenie, że aktualne zainteresowanie zjawiskiem, będące efektem generalnej rehabilitacji powojennego modernizmu czy też czasami nieco bezkrytycznego PRL-owskiego sentymentalizmu, cały czas ma charakter antropologiczny i “zachowawczy”  co nie satysfakcjonuje mnie w pełni. Fakt, że chcemy otaczać opieką perły kultury popularnej niewątpliwie godny jest szacunku ale sformułowane potencjały powinny w moim odczuciu być przede wszystkim impulsem do dalszego kreatywnego działania. Jedynie w ten sposób dojść można do wyrafinowania i sublimacji. 

Neon pojawił się w ostatnich dekadach również w przestrzeni sztuki ale na sposób przewrotny – najczęściej demonstrując pustkę piękna czy patetyczność komercyjnej glorii. A jest przecież w nim coś cudownego: nieziemskie światło uwięzione w giętej szklanej rurce, która pozwala wyczarowywać w przestrzeni nocy ulotne rysunki, nieprawdopodobna intensywność barwy, “superkolor” z krainy marzeń i ekstatycznych wizji. 

Od dłuższego już czasu staram się zwracać uwagę na potrzebę pracy nad “kulturą rozkoszy”, na niekwestionowalną wartość przyjemności. Już jako student w młodzieńczych dyskusjach chętnie przeciwstawiałem szklance wody szklankę oranżady używając tej metafory po to by konstatować fakt iż tak w życiu jak i w kulturze istotne jest nie tylko to, co posiada duży ciężar gatunkowy lecz również to, co ulotne, wdzięczne, zachwycające. Dyskurs taki szczególnie adekwatny wydaje mi się w naszej rzeczywistości mentalnej, tak szalenie geo-historycznie zdeterminowanej przez smutek i cierpienie. Jesteśmy nacją poważną i boleśnie doświadczoną, umiemy myśleć, analizować ale jak sobie właściwie radzimy z tematem takim jak uroda życia – ile miejsca w naszej kulturze i sztuce jej poświęcamy? Chwilami wydawać by się mogło, że nigdy nie było tu renesansu, baroku ani rokoka, że tylko Powstanie Styczniowe i Treblinka są istotnymi kontrapunktami naszych dziejów. Spacerując po Warszawie bez ustanku natykamy się na pomniki chwały, męczeństwa czy bohaterstwa, a ja jednak, chcąc nie chcąc wiedząc wiele o przelanej krwi, ciągle uśmiecham się do satyrów i boginek w Łazienkach czy Saskim, cieszy mnie klucz wiolinowy na tyłach Akademii Muzycznej, z nadzieją czekam na kolejną Wystawę Róż. Stąd pomysł na współczesny pomnik lekkości, radości, urody chwili i jej ulotności – życiem można i trzeba się cieszyć, warto o tym przypominać, koncentrować tu uwagę, prowokować takie właśnie doświadczenie. 

Rozważony pod kątem rozlicznych “za i przeciw” został szereg lokalizacji, ostatecznie wybór padł na Kępę Potocką – ten specyficzny żoliborski park wodny, ulubione miejsce spacerów, które cieszy i oko i duszę. Tętniąca życiem, szczególnie w okresie letnim czy dni wolne od pracy dobrze zniosła prace porządkowe, inwazję deweloperów, “modernizację” nie tracąc swego lirycznego charakteru. W upalne dni funkcjonuje jako swoista dla Warszawy plaża miejska o wiele jednak subtelniejsza i adekwatniejsza niż fascynujące skądinąd w swej absurdalności trawniki na blokowiskach czy wręcz na terenie byłego Getta Warszawskiego. Jeżeli mowa o absurdzie to chciałbym tu powrócić na chwilę do Brzechwowskiej “fabryki dziur i dziurek”, z całą świadomością wystawić pomnik banieczkom umykającym ku powierzchni w szklance lemoniady, niech będzie uśmiechem w stronę tych wszystkich, którzy jak Maja Berezowska umieli celebrować urodę życia mimo wszelkich polskich szarości i czerni.

Pisałem o Warszawie, że jest szaro-zielona, że przestrzeń publiczna niesłychanie wdzięcznie przechodzi tu w osobistą. Chciałbym, żeby dalej rozwijała się jako Miasto-Park. To miejsce cały czas idealnie nadaje się do nocnych spacerów, te jednak wymagają czujnego oświetlenia a urocze latarnie gazowe z Agrykoli czy bielańskich uliczek nie są jednyną z iluminacji adekwatnych dla somnabulicznej miejskiej włóczęgi podobnie jak światło świecy nie jest jedynym jakie opromieniać może namiętne pocałunki.

Maurycy Gomulicki, Warszawa, czerwiec, 2008

PINK NOT DEAD!

maurycy



Neon – projekt konstrukcji (aktualnie nieco mniejszy, bez ogrodzenia i prawdopodobnie stojący na tle ściany drzew co zredukuje prezencję konstrukcji w ciągu dnia)

PKiN PINK



Imperial PKiN

Dear PINK’s

Zaproszony przez galerię LETO do udziału w kolejnym warszawskim projekcie od początku zadeklarowałem, że nie chcę aby była to jeszcze jedna realizacja oparta o edycję materiału z projektu W-wa. Na wystawie pojawia się mikroskopijny poliptyk wyjęty z albumu – krótka seria “warszawskich bruków” tym razem jednak jako kontrapunkt dla monumentalnej ikony powojennej Warszawy jaką jest Pałac Kultury i Nauki. Monolit Stalinizmu znienawidzony czy w najlepszym wypadku wyśmiany przez ludzi, których życie upłynęło w jego cieniu dla generacji dorastającej u schyłku socjalizmu osiągnął status kultowej ikony minionej epoki. Nietykalna, przytłaczająca manifestacja ideologii i systemu stała się dziś obiektem fascynacji czy wręcz sentymentalnych wzruszeń – historia po raz kolejny zmieniła swój kurs a wraz z nią nastąpiła nieuchronna konwersja percepcji i znaczeń. Proces absorbcji rzeczywistości przez fantazję intryguje mnie od dawna – wymuszone sakrum staje się profanum po przetopieniu go w popkulturalnym tyglu. Graficzna instalacja prezentowana w galerii LETO jest swoistą igraszką możliwą w oparciu o taką właśnie dynamikę. Imperializm komunistyczny ulega naturalnej fuzji z imperializmem Hoollywodzkim – milion ton betonu jest równie realne (czy nierealne) jak Gwiazda Śmierci z Gwiezdnych Wojen. Zastosowanie prostych zabiegów graficznych pozwala na konwersję Stalinowskiego Pałacu w Imperialny Krążownik Kosmiczny i jego integrację w pejzaż rodem z wczesnych gier komputerowych. Podobnie rzecz ma się z kolorem – czerwień państwowej grafiki zostaje zastąpiona intensywnym różem – minimalny ruch w skali braw staje się gestem w sposób banalny, a zasadniczy zmieniającym wymowę obrazu*. Omnipotencja systemu sprowadzona do poziomu zabawy, gry; oficjalna estetyka komu-klasycyzmu w zderzeniu z najbardziej “przyziemną” mikroarchitekturą biednego warszawskiego soc-modernizmu; to co oficjalne skonfrontowane z tym co marginalne – możemy dokonać indywidualnej ewaluacji wartości estetycznych – ocenić co z perspektywy czasu jawi się jako uniwersalne a co już w chwili swoich narodzin było absurdalnie anachroniczne – co zresztą nie umniejsza bynajmniej potencjału żadnego z tych estetyczno-symbolicznych zdarzeń. Świadkiem tego wszystkiego spersonifikowane Różowe Gówno – jeszcze jeden przykład ambiwalentości podmiotu: ekskrementu, brudu nobilitowanego do rangi ikony, maskotki, propozycji estetycznej czy wręcz “dzieła sztuki”.

* Pałac zresztą jako najbardziej falliczy element warszawskiego pejzażu, mega erekcja – totem tak dosłownie jak w przenośni, stojący w centrum stolicy godny jest poważniejszego potraktowania różem – oświetlenie PKiN-u na różowo to jedna z moich niezrealizowanych akcji przygotowanych w ramach projektu Pink Not Dead!

PINK NOT DEAD!

maurycy



PKiN Invaders

WOLTA WAWA – Marcin Chomicki, Maurycy Gomulicki, Maciek Stępiński
Galeria LETO ul. Hoża 9c 00-528 Warszawa tel: (+48) 22 499 59 16 galeria@leto.pl
19.04.08 – 11.05.08