GHASTLY PINK

♫ The darkness came closer to home on the following night and Miriam slept like a rock when Jonathan’s face went white… ♫





Marco Puccini D r e s s e s 7 4

Dear PINK’s

Dziś Specjalnie dla Państwa Młody Tuwim:

Humoreska

Noc czarna, krucza

Na ogród spadła,

Śmierć mi dokucza,

Chytra, zajadła.

Z chichotem czarta,

Z pychą papieża,

Patrzy uparta,

Zęby wyszczerza.

Mózg mi zamroczy

Czerwonym strachem,

Zasypie oczy

Drobniutkim piachem.

Potem, jak glista

Gruba i tłusta,

Okrągła, śliska,

Zatka mi usta.

Krwi tętna skrzepną

Dusznością sparte,

Oczy oślepną,

Strasznie otwarte.

Oniemieć, zgłuchnąć,

Zamartwieć mi przyjdzie,

Puchnąć i cuchnąć

W nagim bezwstydzie.

Kadłub mój zmarły

Opłaczą płaczki,

Będą mnie żarły

Małe robaczki.

Tak się zaroją,

Jak czarne mrowie,

Zeżrą pierś moją,

Zgniły mózg w głowie.

Głodem się wdłubią

W oczy nabrzękłe,

Chciwie wyskubią

Mięso rozmiękłe.

Zeżrą wnętrzności,

Stoczą je całe,

Zostaną kości

Suche i białe.

Teraz, dziewczyno,

Niech twe ramiona,

Ciepłe ramiona

Oplotą szyję,

Teraz niech w usta

Twoje się wpiję,

Błogosławiona,

Błogosławiona! *

PINK NOT DEAD!

* z tomiku Sokrates tańczący (1920)

check also:

ZOMBIE CATHARSIS

DER TOD

Tu t’apercois, squelette délicieux. Tu t’apercois, de mon désir. L’ heure est venue de déguster ce que tu offres de délires…





Barry X Ball Purity
2008, Pink Iranian Onyx, stainless steel.

Dear PINK’s

Lovely. I would like to own this one. If possible along with Hirst‘s Anatomy of an Angel and standing Ghost Girl by Kevin Francis Gray.

ROT IN PEACE!

check also:

PINK STATUES

DEATH on My Tumblr

NEKRO on PND! Blog

PINK IN BLACK

Pójdziesz Pleśniowy

Legniesz Ciekliwy

Nakarmisz osty

Najesz pokrzywy
*



Funeral Pink, Photographer Unknown.

Dear PINK’s

Nie sztuka umrzeć, sztuka żyć
w słońcu i w kwiatów woni,
każdy potrafi w ziemi zgnić,
nie sztuka umrzeć, sztuka żyć…

Mocno zasady tej się chwyć,
śmierć cię i tak dogoni –
nie sztuka umrzeć, sztuka żyć
w słońcu i w kwiatów woni. **

PINK NOT DEAD!

maurycy



Funeral Pink, Photographer Unknown.

check also:

FUNERAL PINK

PINK FAIRY COFFIN

PINK CROSS

DEADLY PINK

PINK GANGRENE

TALES FROM THE PINK CRYPT

REST IN PINK

PINK STATUES

*
Zwątpienie
Stanisław Grochowiak
z tomu Rozbieranie do snu

PIW, Warszawa 1959

* *
aforyzm japoński
Remigiusz Kwiatkowski
z tomu Parasol noś i przypogodzie
[1920]
Warszawska Spółka Wydawnicza “Syrena”, 1947

Czarne panienki siądą wprost. Na drewnie.
Naprzeciw świeczek ogarniętych w wieńce.

Jedna nieboszczykowi o podwiązanej szczęce.
Druga trumience
Pobielonej rzewnie


PINK SKULLS

…tajemnicza bogini moich nocy, rękami hymenu podała mi czarę
rozkoszy…



Rhodochrosite Carved Crystal Skull, 3.7″ by Skullis

Dear PINK’s

Pierwszy raz od lat strasznie mi się skomplikowała cmentarna przygoda. Jestem w Meksyku a nie w Warszawie, okoliczności więc wydawałby się idealne do celebracji, miałem nawet jechać do Oaxaca z Michałem i Sheily ale nawał pracy w Kancelarii tudzież mizerna kondycja zdrowotna nie pozwalają mi na to – cóż mam nadzieję wybrać się przynajmniej na Panteón de Dolores z jakim duchem serdecznym i butelczyną zacnego rumu w kieszeni odwiedzić grób Lolity.
Ponieważ w to święto zmarłych nie mogę niestety głośną lekturą uprzyjemniać moim przyjaciołom powązkowskiego spaceru pozwolę sobie ku pokrzepieniu serc przytoczyć kilka fragmencików z Historii Giulia Romati / Księżniczki Monte Salerno (której pałac nota bene wydaje się być godnym Diuka Jana) mam nadzieję, ku państwa przyjemności – do rękopisu wracać można bez końca 🙂

– Panie Romati, księżniczka Monte Salemo poleciła mi pokazać ci wszystkie piękności swej siedziby.
Odpowiedziałem, że sądząc o księżniczce po jej orszaku niewieścim, musi ona przewyższać wszelkie wyobrażenie, jakie można sobie o niej uczynić.
W istocie, przewodniczka moja była tak doskonałej piękności i tak wspaniałej postaci, że zaraz z początku pomyślałem, że kto wie, czy to nie jest sama księżniczka. Zauważyłem także, że nosi na sobie ubiór, jaki spostrzegamy na portretach z przeszłego wieku; sądziłem jednak, że to strój dam neapolitańskich, które wznowiły tę starodawną modę.
Weszliśmy naprzód do komnaty, gdzie wszystko było z lanego srebra. Posadzka składała się ze srebrnych kwadratów, jednych polerowanych, innych matowych. Obicia ścian, także z lanego srebra, imitowały adamaszek: tło miały polerowane, a deseń matowy. Plafon przypominał rzeźbione sufity starych zamków. Lamperie, brzegi obić ściennych, świeczniki, ramy i skrzydła drzwi zadziwiały wykończeniem dłuta snycerskiego.
– Panie Romati – rzekła mniemana dama dworu – zbyt długo zatrzymujesz się nad tymi drobnostkami. Jest to tylko przedpokój przeznaczony dla pieszej służby księżniczki. Nic na to nie odpowiedziałem i weszliśmy do drugiej komnaty, podobnej kształtem do pierwszej, wyjąwszy, że wszystko, co tam było ze srebra, tu było złociste, z ozdobami z tego cieniowanego złota, jakie było w modzie przed przeszło pięćdziesięciu laty.
– Ta komnata – mówiła dalej nieznajoma – należy do szlachty dworskiej, marszałka i innych urzędników naszego dworu; w pokojach księżniczki nie zobaczysz ani złota, ani srebra, panuje tam zupełna prostota – możesz to poznać już z tej sali jadalnej. To mówiąc otworzyła boczne drzwi. Weszliśmy do sali, której ściany pokrywał kolorowy marmur, u sufitu zaś naokoło biegła płaskorzeźba, misternie wyrobiona z białego marmuru. W głębi, we wspaniałych kredensach, stały naczynia z górskiego kryształu i czary z najpiękniejszej indyjskiej porcelany. Stąd wróciliśmy znowu do komnaty dworzan i przeszliśmy do sali bawialnej.
– Oto jest sala – mówiła dama – która bez wątpienia wzbudzi twój podziw.
Rzeczywiście, stanąłem jak osłupiały i począłem naprzód przypatrywać się posadzce, która była ułożona z lapis-lazuli, inkrustowanego kamykami na sposób florencki. Jedna tafla takiej mozaiki kosztuje kilkanaście lat pracy. Wzory tafli tworzyły harmonijną całość i miały wspólny motyw główny, ale przypatrzywszy się bliżej każdej z osobna, spostrzegało się nieskończoną rozmaitość szczegółów, która jednak bynajmniej nie zakłócała wrażenia ogólnej symetrii. W istocie, jakkolwiek deseń wszędzie był jednakowy, tu jednak wyobrażał najpiękniejsze różnobarwne kwiaty, ówdzie muszle połyskujące kolorami tęczy, tam znowu motyle, dalej kolibry. Tak więc najdroższe kamienie posłużyły do naśladowania tego, co w naturze jest najpowabniejsze. W środku tej wspaniałej posadzki widniała
kompozycja z różnobarwnych drogich kamieni, otoczona sznurami wielkich pereł. Cała mozaika wydawała się płaskorzeźbą i jakby rzeczywista, zupełnie tak, jak w mozaikach florenckich.

(…)

Wtedy weszliśmy do sypialni. Była to ośmiokątna komnata z czterema alkowami, w każdej zaś stało obszerne, wspaniałe łoże. Nie było tu widać ani lamperii, ani obić. ani sufitu. Z wytwornym smakiem rozwieszony, pokrywał wszystko muślin indyjski, haftowany w misterne wzory i tak cienki, że można go było wziąć za mgłę, którą sama Arachne sprzędła w lekką tkaninę.
– Po cóż te cztery łoża? – zapytałem.
– Ażeby można się przenieść z jednego na drugie w razie, gdy upał nie dozwala zasnąć – odpowiedziała nieznajoma.
– Ale dlaczegóż te łoża są tak obszerne? – dodałem po chwili.
– Czasami księżniczka, gdy bezsenność ją trawi, ma zwyczaj przywoływania swoich kobiet. Ale przejdźmy do łazienki. Była to okrągła komnata, wykładana perłową macicą ze szlakami z korali. Dokoła sufitu zamiast draperii sznur z wielkich pereł utrzymywał frędzle z klejnotów tejże samej wielkości i wody. Sufit składała jedna wielka szyba szklana, przez którą widać było pływające złote rybki chińskie. Zamiast wanny, w środku komnaty znajdował się okrągły basen, dokoła obłożony sztuczną pianką, pośród której sterczały najrzadsze indyjskie muszle.
Na ten widok nie mogłem już powstrzymać oznak podziwienia i zawołałem:
– Ach, pani, raj ziemski niczym jest w porównaniu z tą cudowną siedzibą!
– Raj ziemski! – krzyknęła młoda kobieta przerażona i prawie z rozpaczą. – Raj! czy mówiłeś co o raju? Proszę cię, panie Romati, nie wyrażaj się w ten sposób, usilnie cię o to proszę; teraz pójdź za mną.
Natenczas przeszliśmy do ptaszarni, napełnionej wszelkimi rodzajami ptaków podzwrotnikowych i wszystkimi miłymi śpiewakami naszego klimatu.

(…)

Natenczas otworzyła drzwi i znaleźliśmy się w obszernych podziemiach, w głębi których połyskiwało jak gdyby srebrne jezioro, które w istocie było z żywego srebra. Księżniczka klasnęła w dłonie i spostrzegłem łódkę, kierowaną przez żółtego karła. Weszliśmy do łodzi i wtedy dopiero poznałem, że karzeł ma twarz ze złota, oczy diamentowe i usta z koralu. Jednym słowem, był to automat, który za pomocą małych wioseł krajał fale żywego srebra z niesłychaną zręcznością i pędził łódkę naprzód. Ten nowego rodzaju przewoźnik wylądował z nami u stóp skały, która otworzyła się, i znowu weszliśmy do podziemia, gdzie tysiące innych automatów przedstawiło nam najdziwaczniejsze widowisko. Pawie roztaczały ogony wysadzane drogimi kamieniami, papugi ze szmaragdowymi piórami ulatywały nad naszymi głowami, Murzyni z hebanu na złotych półmiskach przynosili wiśnie z rubinów i winogrona z szafirów – nieskończona ilość zadziwiających przedmiotów napełniała te cudowne sklepienia, których końca oko nie mogło dojrzeć.
Natenczas, sam nie wiem dlaczego, znowu wzięła mnie chętka powtórzenia tego nieszczęsnego porównania o raju, aby przekonać się, jakie wrażenie słowo to sprawi tym razem na księżniczce.
Ulegając więc nieszczęsnej ciekawości, rzekłem:
– W istocie, można powiedzieć, że pani posiadasz raj na ziemi.
Księżniczka jednak najwdzięczniej mi się uśmiechnęła, mówiąc:
– Ażebyś lepiej mógł sądzić o przyjemnościach tej siedziby, przedstawię ci sześć moich służących.
Przy tych słowach dobyła złoty klucz zza pasa i otworzyła ogromny kufer, pokryty czarnym aksamitem ze srebrnymi ozdobami. Gdy wieko odskoczyło, ujrzałem wychodzącego kościotrupa, który zbliżał się ku mnie w groźnej postawie. Dobyłem szpady, ale kościotrup, wyrywając sobie lewą rękę, użył jej zamiast broni i z wściekłością na mnie napadł. Broniłem się dość dzielnie, gdy wtem drugi kościotrup wylazł z kufra, wyłamał żebro pierwszemu i z całej siły uderzył mnie nim w głowę. Pochwyciłem go za szyję, ale obwinął mnie kościstymi rękoma i chciał powalić na ziemię. Nareszcie zdołałem się go pozbyć, gdy wtem trzeci kościotrup wywlókł się z kufra, i złączył z dwoma pierwszymi. Za nim pokazały się jeszcze trzy inne. Wtedy, nie mając nadziei wyjścia zwycięzcą z tak nierównej walki, padłem na kolana przed księżniczką i prosiłem ją o miłosierdzie.
Księżniczka rozkazała kościotrupom wrócić do kufra, po czym rzekła:
– Romati, pamiętaj, abyś nigdy w życiu nie zapomniał tego, co tu widziałeś.
W tej samej chwili ścisnęła mnie za ramię, uczułem się sparzony aż do kości i zemdlałem.

(…)

*

PINK NOT DEAD!

maurycy



Pink Aragonite Carved Crystal Skull, 5.0″ by Skullis

*
Jan Potocki

Rękopis znaleziony w Saragossie

tekst oparty na przekładzie Edmunda Chojeckiego z roku 1847

przygotował, posłowiem i przypisami opatrzył Leszek Kukulski

Czytelnik, Warszawa, 1965

Wydanie III poprawione

check also:

FOREVER PINK

SWEET SKULL

LACE SKULL

X RAY PINK

NEKRO PINK

REST IN PINK

&

2.8″ Ruby Zoisite Carved Crystal Skull

3.0″ Ruby Zoisite Carved Crystal Skull

REST IN PINK

Dear PINKs

Przy okazji zaduszek kilka różowych mogił z mojego cmentarnego archiwum. Nasz (wspólny z Jeronimo Hagemanem) album “Fúnebre” już wydrukowany – pod koniec listopada w księgarniach! ////// Con la ocasión del Día de Muertos algunas tumbitas rosas de mi archivo. Nuestro (hecho en conjunto con Jerónimo Hagerman) álbum “Fúnebre” ya esta impreso – finales de noviembre en librerías! ////// On the occasion of Halloween some pink graves from my archive. Our (done together with Jeronimo Hagerman) album “Fúnebre” is already printed – in libraries end of November!

PINK NOT DEAD!

maurycy