PRZYDRÓŻKA

Spadają jabłuszka na scieżkę pod wzgórzem.
Jabłuszka dojrzałe, rumiane jak róże.
Różane jabłuszko po scieżce się toczy.
Ujrzy je Przydróżka. Na jabłuszko wskoczy.

Jan Marcin Szancer ilustracja do bajki Hanny Januszewskiej “Flisak i Przydróżka”

Dear PINK’s

Uwielbiam Szancera – o jego gibkich kibiciach będzie więcej jak tylko się dobiorę do mojej kolekcji literatury dziecięcej, która jak na razie pokrywa się kurzem w żoliborskich kazamatach – tym czasem Przydróżka – postać z bajki Hanny Januszewskiej – czarująca mała bałamutka, która nieuchronnie przywodzi mi na myśl pewną znaną mi równie niesforną a miłą dziewczynkę 🙂

PINK NOT DEAD!

maurycy

More about Pink Cartoons here. For some of my Pink Characters check the character section.

LA SONRISA VERTICAL

Queremos dar aire que respirar, porque el deseo es salud, y sobre todo queremos recuperar el culto a la erección, al hedonismo, a las fértiles cosechas que una buena y gozosa literatura puede ofrecernos. Y, a través de nuestros libros, a través de nuestra y vuestra sonrisa vertical, constatar que el escribir sobre lo biológicamente apetecible es algo inmanente a todos los tiempos, a todas las geografías, a todos los hombres.

Dear PINK’s

La sonrisa vertical (pionowy uśmiech) to seria powieści i opowiadań erotycznych publikowana przez hiszpańskie wydawnictwo Tusquets. Jej logiem jest zgrafizowana pizdeczka wygenerowana w prosty sposób: poprzez obrócenie o 90 stopni fragmentu wiktorianskiej ryciny. Nietypowa a efektywna to decyzja 🙂 Wszystkie książki mają okładki w kolorze truskawkowej gumy do rzucia, niektóre z nich rozwiązane są wyłącznie za pomocą typografii. W chwili obecnej na serię składają się 142 pozycje – niektóre z nich to prawdziwe perły literatury erotycznej. Od roku 1979 Tusquets przyznaje coroczną Nagrodę Pionowego Uśmiechu (ostatnia w 2003) dla najlepszego “różowego” debiutu. Z mojego punktu widzenia La sonrisa vertical jest przykładem, pożądanej a tak rzadko spotykanej, kultury edytorskiej na popularnym rynku książki erotycznej. ////// La sonrisa vertical es una serie de novelas y relatos eróticos publicada por la editorial espanola Tusquets. Su emblema es una panochita creada al simple hecho de voltear parte de la imagen de la boca proveniente de un garbado victoriano. Una decisión poco común y bastante eficiente 🙂 Todos los libros llevan portada color “rosa chicle” a veces solamente tipográfica. La serie cuenta con 142 títulos entre cuales varias joyas de literatura erótica. Desde el ano 1979 editorial entrega anualmente premios para el mejor debut “rosa” bajo el mismo nombre. Desde mi puno de vista La sonrisa vertical constituye un raro ejemplo de alta cultura editorial dentro del mercado popular de libro erótico. ////// La sonrisa vertical (Vertical Smile) is a series of erotic novels printed out by Spanish publishing house Tusquets. A pussy created by simple gesture of spinning 90 degree a fragment from an old Victorian etching makes its logo. Uncommon and efficient decision I like to say 🙂 All the books have “bubblegum pink” covers, sometimes with typography on it only. The series counts 142 titles by now; some of them are the true jewels of erotic literature. Since 1979 Tusquets is annually awarding the best erotic debut with The Vertical Smile Prix. From my point of view La sonrisa vertical is a rare example of high editorial culture in the popular market of erotic novel.

PINK NOT DEAD!

maurycy

PINK DUDU

Dear PINK’s

Znając dobrze zainteresowania mojego dziadka mogłem się spodziewać, że w czasie porządkowania jego księgozbioru znajdę całą moc rożnorakich skarbów i smakołyków. Na pewnym poziomie biblioteczna geografia była dla mnie oczywista: wiedziałem na której półce mam szukać Sade’a czy Baudleaire’a, gdzie stoją pozycje z zakresu seksuologii czy medycyny sądowej. Niezwykle przyjemne były jednak różowe niespodzianki – oto jedna z nich: w sekcji poświęconej epoce stanisławowskiej natknąłem się na małą książeczkę Karola Boscamp Lasopolskiego “Moje przelotne miłostki z młodą Bitynką” – zachęcony tytułem zacząłem ją przeglądać i natychmiast natrafiłem na zaznaczony zakładką, przytaczany poniżej, fragment – po raz kolejny JWG puścił do mnie oko z zaświatów:

“Okolica łona, która wiedzie do siedliska miłości, jest u niej doskonała. To ostatnie byłoby również takie, gdyby nie pewna wypukłość (zobacz przypis F), wychylająca się z pośród nimf czyli obwarowania gniazda rozkoszy, co mogłoby odstręczyć zbyt wymagających; brak ten wynagradza jednak urodą innych jej wdzięków. (A propos wstrętu, prawdzie historycznej winienem świadectwo, iż silna woń jej potów, której nie tłumi żadne pachnidło, wyjąwszy może piżmo, mogłaby się dać we znaki nosom zbyt delikatnym.) Tyłeczek, uda, kolana, łydki mogłyby (przynajmniej w kwiecie jej wieku) wytrzymać egzamin rzeźbiarza posągów. Ciało to, pełne naturalnego wdzięku we wszystkich swoich ksztaltach, ruchach i pozach (co Grecy nowożytni wzorem Turków, a ci znowu za przykładem Arabów nazywają nuori, światłością ciała) ciało to – powiadam – ożywione jest duszą uprzywilejowaną pod wieloma względami.”

“Moje przelotne miłostki z młodą Bitynką” to skandalizujący tekścik napisany dla przyjemności Króla w roku 1789 przez jednego z jego dworaków/dyplomatów/szpiegów/pasożytów Karola Boscamp Lasopolskiego. Rękopis dotyczy lat młodości Zofii Glavani – dziewczyny wdzięcznej i zuchwałej, której spektakularna kariera nie ma sobie równych przynajmniej w naszym kraju. Urodzona w Stambule słodka Dudu, dziewczyna bardzo wątpliwego pochodzenia, nie dość, że okrzyknięta najpiękniejszą kobietą Europy, pośród swych licznych kochanków miała samego Księcia Potemkina została ostatecznie żoną niesławnego, a jednak jednego z największych magnatów Rzeczypospolitej, Szczęsnego Potockiego (który wybudował dla niej słynną Zofiówkę gdzie po dziś dzień schronienie znaleźć mogą zakochane pary). Wszytskich zainteresowanych odsyłam tak do lektury samego tekstu jak i czujnego wprowadzenia pióra Jerzego Łojka. Pikanterii całej tej historii dodaje jeszcze fakt, że rękopis przeleżał w Zbiorach Popielów, niedostępny dla badaczy, aż do roku 1930.

PINK NOT DEAD!

maurycy

F. Miejscowi lekarze utrzymują, że dziewczęta w kąpieli, gdzie wszystko jest dozwolone (oczywiście bez nadzoru starszej damy, która by je obserwowała, jak dzieje się to w haremie padyszacha), na skutek wzajemnych pieszczot i zabawy w małżonków, gdy jedna gra rolę mężczyzny, a druga kobiety, prowokują tę wypukłość i zyskują w ten sposób clitoris znacznie przekraczjący normalne rozmiary.

Karol Boscamp Lasopolski

Moje przelotne miłostki z młodą Bitynką, 1789
Wydawnictwo Literackie Kraków 1963

MARCO VASSI

Los verdaderos metafisicos se encuentran entre los libertinos, no en otro sitio.

E.M.Cioran

Dear PINK’s

Z postacią Marco Vassiego po raz pierwszy zetknąłem się w trakcie lektury Erotycznego Impulsu – znakomitego zbioru textów poświęconych różnym aspektom seksualności w spektakularnym opracowaniu Davida Steinberga. Kilka miesięcy później mój niejednokrotnie wspominany na blogu przyjaciel Pedro Reyes pożyczył mi prezentowaną powyżej książeczkę. Dzieli się ona na dwie części: fabularną i esseistyczną. O ile fabuły Vassiego mimo iż dowcipne a pisane z niewątpliwym talentem nie budzą mojego histerycznego entuzjazmu (z wyjątkiem może Królestwa Orgazmu – doskonałego opowiadania onanistyczno-mistycznego) o tyle esseje są bardzo poważną propozycją rewizji naszych wyobrażeń o seksualności. Zmarły kilka lat temu na AIDS Marco Vassi jest twórcą teorii Metaseksu a jako człowiek, który jak sam się deklaruje spał z setkami kobiet i mężczyzn wydaje się posiadać nie tylko teoretyczne podstawy do wypowiadania się w kwestii totalnego wyzwolenia. ////// Con el Marco Vassi me tope por primera vez a la hora de leer El Impulso erotico – un excelente conjunto de textos sobre los distintos aspectos de la sexualidad reunido y comentado por David Steinberg. Unos meses después mi, frecuentemente mencionado en este blog, amigo Pedro Reyes me ha prestado Las Comedias Eróticas. El libro se divide en dos partes: fábulas y ensayos. Las fábulas de Vassi aun que escritas con talento, inteligencia y humor no me acaban de fascinar del todo (con la excepción quizás del “Reino del Orgasmo” – un excelente cuento masturbatorio-místico) por otro lado sus ensayos se me hacen una de las mas atrevidas propuestas de revisión de nuestro concepto de sexualidad. Vassi quien falleció hace unos anos a causa de SIDA es el creador de la teoría de Metasexo, siendo una persona que se declara haber hecho amor con centenares de mujeres y hombres parece tener mas que fundamento teórico para opinar en la materia de la liberación total. ////// Marco Vassi appeared for the first time in my life when I read The Erotic Impulse – a spectacular selection of texts about different aspects of sexuality united and commented by David Steinberg. Few month later my, frequently mentioned on this blog, friend Pedro Reyes lend me Vassi “Erotic Comedies” a book that is divided in two parts: fictions and essays. Although written with talent, intelligence and humor Vassi’s fictions do not impress me so strongly (with the exception may be of “Kingdom of Orgasm” – excellent masturbatory-mystical story), the matter is different with essays – those I find one of the most daring proposals of revision of our concept of sexuality. Vassi whom died from AIDS few years ago was an creator of the theory of “Metasex” and as a person who slept, according to his own words, with hundreds of woman and man seams to have more than theoretical basis to gave opinion in matters of total liberation.

PINK NOT DEAD!

maurycy

Marco Vassi: “Metasex” and Zen Spiritual Search by J. Edgar Bauer

Marco Vassi Books at Fantastic Fiction

Buy Penthouse November 1973 with
“The Eroticum: Sex Versus Metasex” article by Marco Vassi



Marco Vassi

PINK HAPPINES

Dear PINK’s

Dostałem tę niemiłosierną pozycję w prezencie do różowej kolekcji od Tomka Saciłowskiego. Jest to konkretna brukowa literatura posklejana z różnorodnych esseików – rozdział zatytyowany Akty Miłosne Bez Sexu powinien znaleźć pełną aprobatę tak wśród posłow z PiS-u jak i LPR-u. ////// Recibí esta insufrible posición como regalo de Tomek Sacilowski. Buen complemento para mi colección de literatura rosa. El capitulo dedicado a los “Actos amorosos sin sexo” debería ser muy bienvenido entre la derecha polaca. ////// I get this tremendous “piece of literature” from Tomek Sacilowski. Good catch form my pink books collection. The chapter titled “Love acts without sex” should receive warm welcome between polish right wing.

PINK NOT DEAD!

Maurycy

RIBBON PINK

Dear PINK’s

W czasie mojej ostatniej bytości w Kalifornii miałem okazję podjąć w antykwariacie prezentowaną niżej książeczkę, którą gorąco polecam wszystkim zainteresowanym finezją jako taką. Wydany oryginalnie w roku 1922 przez “Women’s Institute of Domestic Arts & Sciences” “Ribbon Trimmings, A Course in Six Parts” to podręcznik dla panien prezentujący niesłychanie szeroki wachlarz ozdób ze wstążek wraz z dokładną instrukcją ich wykonania. Jedyne co mogę powiedzieć na niekorzyść tego reprintu to fakt iż niezwykle delikatne ilustracje powiększone czy też potraktowane brutalnym rastre straciły wiele ze swego wdzięku – niezależnie od tego jest to bajka, która przypomniała mi bardzo (dla mnie przynajmniej) interesujące prace Iwo Rutkiwicza prezentowane na wystawie “Polimerowy Weekend” w Galerii Laboratorium czy Scenie 2000 w CSW. ////// Durante mi ultima estancia en California tuve la oportunidad de adquirir de segunda mano el libro presentado abajo el cual recomiendo a todos interesados en la finura como tal. “Ribbon Trimmings, A Course in Six Parts” editado originalmente en el ano 1922 por “Women’s Institute of Domestic Arts & Sciences” es un manual instructivo para las senoritas dedicado enteramente a la exploración de las creaciones fantásticas basadas en el trabajo con listón. Lo único que puedo mencionar en contra de esta reimpresión es la falta de cuidado técnico en cuanto a la reproducción de los originales ilustraciones las cuales a la hora de ampliarlas (o debido a la aplicación de una trama demasiado gruesa) perdieron gran parte de su encanto – independientemente de lo mencionado el libro sigue siendo un verdadero cuento de hadas. Este viaje al país de los ornamentos y rosetas me ha hecho recordar unas piezas bastante peculiares de Ivo Rutkiewicz presentadas en las exposiciones “Polimerowy Weekend” (Galería Laboratorium) y Escena 2000 (Centro de Arte Contemporáneo) en Varsovia hace ya varios anos. Algunas de ellas se pueden ver en su pagina. ////// During my last stay in California I had opportunity to acquire second hand the book presented below. I can recommend it strongly to all interested in finesse itself. Edited originally in 1922 by Women’s Institute of Domestic Arts & Sciences” “Ribbon Trimmings, A Course in Six Parts” is a very rich instructive manual with dozens of designs of wildest ribbon fantasies you can imagine. The only thing I can said against this reprint is a certain lack of attention to the illustrations that lost a lot of they charm due to brutal prepress treatment – anyway event with such faults this book is a real fairytale. This trip to marvelous land of ornaments and rosettes made me remember very interesting pieces of Ivo Rutkiewicz that he presented some years ago at the exhibitions “Polimerowy Weekend” (Laboratorium Gallery) and Scene 2000 (CCA Ujzadowski Castle) in Warsaw, Some of them you can see at his page.

PINK NOT DEAD!

Maurycy

Ribbon Trimmings, Course in Six Parts at Amazon.com

PINK SAVOIR VIVRE

Miyu Momoko Pink Yukata Gallery at jgalz.net /// Miyu Momoko Profile

Dear PINK’s

Dzisiaj trochę skrajnej niepoprawności. Mój przyjaciel i sąsiad zarazem Ivan Edeza ofiarował mi na urodziny Dialogi Kurtyzan / Podręcznik poprawnego zachowania dla młodych dziewcząt (Manuel de civilité pour les petites filles, a l’usage des maisons d’éducation, 1926) Pierre Louÿsa. Louÿs należy do moich ulubionych pisarzy erotycznych poznałem go jednak z lektury Pieśni Bilitis (Les chansons de Bilitis, 1894; we wspaniałym tłumaczeniu Leopolda Staffa) tak więc ultra-obsceniczna strona jego twórczości jest dla mnie stosunkowo nowym odkryciem. Literatury pornograficznej jest więcej niż mogłoby się nam wydawać ale tej naprawdę dobrej bardzo niewiele. Pierre Louÿs jest jednym z najniesforniejszych a jednocześnie najzdolniejszych twórców gatuku. Jego Trzy córki swojej matki (Trois Filles de Leur Mére, 1926) to nieporównane studium kurewstwa -odnotowane skądinąd z uwagą przez (sic!) Susan Sontag. “Dialogi” oraz “Savoir Vivre” kontynuują podobną prowokacyjną linię manifestacji wobec “cudownego brudu rozkoszy”. Wszystkie te trzy pozycje lokują się jednak zdecydownie bliżej Wyczynów młodocianego Don Juana (Les exploits d’un jeune Don Juan, 1907) Apollinairea niż postsadowskich surrelistycznych wizji seksualnej opresji takich jak L’Anglais décrit dans le château fermé, (1953) André Pieyre de Mandiarguesa. [Apollinaire ma swoją drogą również na koncie podobny eksces lieracki – vide: Jedynaście tysięcy pałek (Les onze mille verges, 1907)] Ponieważ “świntuszenie” i “brud” nie są to kategorie z perspektywy których chętnie podchodzę do kwestii rozkoszy mam więc pewien dystans do wpomnianych pozycji Louÿsa, które świadomie pozbawione są wszelkich hamulców moralnych i penetrują swobodnie tak etycznie nieakceptowalne strefy pedofilskie jak i cuchnące raje skatologii. Książki te jednak, napisane z dużym talentem i nie pozbawione humoru, warte są uwagi nie tylko jako rezultat niezwykle intensywnej obsesji, ale przede wszystkim jako akt buntu przeciw powszechnej hipokryzji w kwestii seksualności. Poniżej kilka cytatów z “Podręcznika dla dziewcząt”.

ESPANOL ABAJO / ENGLISH BELOW

PINK NOT DEAD!

Maurycy

Nie mów: “Chce mi się ruchać”. Powiedz: “Jestem zdenerwowana”.
No diga: “Tengo ganas de follar”. Diga “Estoy nerviosa”.
Do not say: “I want to fuck”. Say: “I am nervous”

Nie mów: “Zgrzałam się jak suka”. Powiedz: Jestem nieco zmęczona”.
No diga: “Acabo de correrrme como una loca”. Diga: “Estoy algo cansada”.
Do not say: “I just come like a mad bitch”. Say: “I am a bit tired”

Nie mów: “Idę sobie zrobić dobrze”. Powiedz: “Zaraz wracam”.
No diga: “Voy a hacerme una paja”. Diga: “Ahora mismo vuelvo”.
Do not say: “I am going to beat myself”. Say: “I’ll be back in a minute”

Nie mów: “Wolę ozór od chuja” Powiedz: “Lubię delikatne przyjemności”.
No diga: “Prefiero la lengua al rabo”. Diga: “Me gustan los placeres delicados”.
Do not say: ” I prefer tongue than cock”. Say: “I like delicate pleasures”

Nie mów: “Daje się dupczyć każdemu kto ją wyliże”. Powiedz: “Łatwo się zakochuje”.
No diga: “Se deja dar por el culo por todos que se la chupan”. Diga: “Es algo enamoradiza”.
Do not say: “Anyone who licks her can also buttfuck her”. Say: “She easily falls in love”

Nie mów: “Jego kutas nie mieści mi się w ustach” Powiedz: “Czuję się małą dziewczynką kiedy z nim rozmawiam”.
No diga: “Su polla es demasiado gruesa para mi boca”. Diga: “Me siento muy nina cuando hablo con el”.
Do not say: “His rod is too thick for my mouth”. Say: “I feel like baby when he talks to me”.

Nie mów: “Kiedy mu obciągają, z miejsca się spuszcza”. Powiedz: “Jest bardzo spontaniczny”.
No diga: “Cuando se la chupan, se corre en seguida”. Diga: “Es muy espontaneo”.
Do not say: “When he gets a blow job, he cums immediately”. Say: “He is very spontaneous”.

Nie mów: “Mam tuzin wibratorów w biureczku”. Powiedz: “Nigdy się nie nudzę kiedy jestem sama”.
No diga: “Tengo doce consoladores en mi mesilla”. Diga: “Nunca me aburro sola”.
Do not say: “I have a dozen dildos in my night table”. Say: “I am never bored alone”.

Pierre Louys Manuel de civilité pour les petites filles, a l’usage des maisons d’éducation, 1926
Spanish translation: Elena Fernandez; Manual de Urbanidad para Jovencitas Editorial Valdemar, Madrid, 2005
Polish and English in free translation by MG.

Pierre Louÿs by Georges Bataille (1901)

Hoy un poco de necedad total. Mi amigo y vecino a al vez Iván Edeza me regalo el día de mis cumpleanos Diálogos de Cortesanas / Manual de Urbanidad para Jovencitas de Pierre Louÿs. Louÿs es uno de mis escritores eróticos favoritos pero debido a que lo conocí por las Canciones de Bilitis (Les chansons de Bilitis, 1894, en maravillosa traducción de Leopold Staff) la profundamente obscena parte de su obra es para mi un descubrimiento relativamente nuevo. Hay mucho mas de literatura pornográfica de lo que uno podía imaginar pero los títulos realmente buenos son igual de raros como la ave fénix. Pierre Louÿs es uno de los mas necios y a la vez mas talentosos creadores del genero. Su Las tres hijas de su madre (Trois Filles de Leur Mére, 1926) es un incomparable estudio de la mentalidad de la puta perfecta (comentado por cierto por (sic!) Susan Sontag). “Diálogos” y “Manual” continúan esta línea provocativa haciendo un manifiesto frente a la “maravillosa suciedad del placer” ubicándose aun definitivamente mas cerca de los Las Hazanas de Un Joven Don Juan (Les exploits d’un jeune Don Juan, 1907) de Apollinaire que de tales surrealistas visiones post sadeianas de la opresión sexual como El ingles descrito en un castillo cerrado (L’Anglais décrit dans le château fermé, 1953) de André Pieyre de Mandiargues. [Por otro lado Apollinaire también tiene en su obra semejante exceso literario – vide: Las once mil vergas” (Les onze mille verges, 1907)] Debido a que “Cochinadas” y “Suciedad” no son exactamente categorías a través de las cuales me gusta aproximarme a la cuestión de placer tengo cierta distancia a las mencionadas obras de Louÿs, las cuales siendo conscientemente depravadas de cualquier limite moral exploran libremente éticamente inaceptables esferas de pedofilia y apestosos paraísos de escatología. A pesar de lo dicho estos libros merecen bastante atención por ser un producto de obsesión particularmente intensa, escritos con gran dosis de talento y humor, pero sobe todo porque constituyen un acto de rebeldía frente la hipocresía común. Arriba algunas citas del Manual de urbanidades para jovencitas.

Today a bit of total incorrectness. My friend and neighbor Ivan Edeza gave me as a birthday present Courtesans Dialogues / Handbook of behavior for little girls – a book by Pierre Louÿs. Louÿs is one of my favorite erotic writers but as I known him from Songs of Bilitis (Les chansons de Bilitis, 1894, in magnificent translation by Leopold Staff) the deeply obscene part of his work was sort of novelty for me. There is lot more of pornographic literature that one could imagine but very few really fine pieces of it. Pierre Louÿs stands for one of the naughtiest and most talented authors of the genre. His Their mother’s three daughters (Trois Filles de Leur Mére, 1926) is a unique study of ideal whoredom (highly prized by (sic!) Susan Sontag). “Dialogs” and “Manual” continue same provocative line standing for another manifesto of “filthy marvels of pleasure” but one that lies definitely closer to Apollinaire’s The Exploits of a Young Don Juan (Les exploits d’un jeune Don Juan, 1907) than such post-Sade surreal visions of sexual oppression like André Pieyre de Mandiargues Portrait of an Englishman in his Chateau (L’Anglais décrit dans le château fermé, 1953). [From the other hand Apollinaire had on his account similar literary excess – see: The Eleven Thousand Rods (Les onze mille verges, 1907)] “Filth” is not exactly my key to eroticism so I have certain distance to the mentioned works of Louÿs which are consciously depraved of principal ethical limits and penetrate freely such dreadful phenomena like pedophilia and pestilent paradises of scatology Anyway those books are worth of closer attention not only because they are results of particularly intensive obsession and are written with talent and certain dose of humor but more than anything because they constitute important act of rebelliousness to the common hypocrisy around sexuality. Above some quotes from Handbook of behavior for little girls.

CHECK ALSO:

Manuel de civilité pour les petites filles – Pełna wersja francuska / Texto completo en Frances / Full French text

Paul-Armand Gette at PND! Blog

Rachilde at PND! Blog (in Polish only)

Miyu Momoko at PND! Blog

Sakurako Kaoru in Pink Yukata at PND! Blog

PINK IN THE FLESH



Raymond Radiguet by Pablo Picasso

Dear PINK’s

Dzisiaj trochę cytatów z niemoralnej literatury francuskiej. Raymond Radiguet “Opętanie” napisał pomiędzy 16 a 17 rokiem życia, umarł w wieku lat 20. Nie ma drugiej takiej książki o miłości. ////// Hoy algo de cuotas de “inmoral literatura francesa”. Raymond Radiguet escribió el “Diablo en el cuerpo” entre la edad de 16 y 17 anos, murió a los 20. No hay otro libro de amor así. ////// Today a bit of quotations from “immoral French literature” “The Devil in the flesh” was written by Raymond Radiguet at the age of 16/17 years. He died at 20. There is no other book about love like this one.

PS: Espanol: disculpen pero la traducción espanola de Lourdes Carriedo que tengo en casa se me hizo tan mala que me reniego a utilizarla como fuente – así pues me tendrán que esperar – o encuentro una mejor, o me pondré a corregir esta de acuerdo con texto francés. Aquí encuentran el link al completo texto original en formato PDF. ////// English: Unfortunately I do not have English version at the moment. Here is a link to full French text in PDF format.

PINK NOT DEAD!

Maurycy

Opętanie (fragmenty)

Kładłem się w łódce i czytałem. W 1913 i w 1914 dwieście książek. Wcale nie tak zwane “niedobre książki”, ale raczej najlepsze, jeśli już nie ze względu na ich ducha, to na artyzm. Toteż dopiero o wiele później, w wieku kiedy młodzież pogardza książkami z Różowej Biblioteki, ja zasmakowalem w ich dziecinnym uroku, gdy tymczasem w tamtym okresie nie byłbym ich czytał za nic w świecie.

Towarzyszyłem jej do wielu sklepów z konfekcją i nie pozwalałem by wybierała to, co jej się podobało ale nie podobało się mnie. Na przykład unikałem koloru różowego, który mnie mierzi, a który był jej ulubionym kolorem.

Po paru minutach bardzo nieznośnego wyczekiwania zauważyłem kwiaciarkę i wybrałem kilka czerwonych róż. Myślałem nie tyle o zrobieniu przyjemności Marcie, ile o tym, że po powrocie znów będzie musiała skłamać, by wyjaśnić, skąd ma te róże. Nasz zamiar uczęszczania do szkoły rysunku, to kłamstwo przy telefonie, które będzie musiała powtórzyć rodzicom, dodając do niego jeszcze kłamstwoo o różach, były to dla mnie zdobycze słodsze od pocałunków. Ponieważ często zdażało mi się całować usta młodych dziewczynek i nie sprawiało mi to wielkiej przyjemności, a nie pamiętałem, że to dlatego, iż nie kochałem żadnej z nich, nie pożądałem ust Marty. Tymczasem taka tajemna współwina była dla mnie czymś zupełnie nowym.

– On tak chciał, żeby sypialnia była różowa – szeptała – Nie śmiała już nawet przyznawać się przede mną do swych gustów i przypisywała je narzeczonemu, Czulem, że za parę dni będziemy wyśmiewać się z nich razem.

Powracałem do niej co wieczór; nie przychodziło mi nawet do głowy, by ją poprosić, żeby pokazała mi swoją sypialnię (…) Nie pragnąłem niczego więcej prócz tej nie kończącej się narzeczeńskiej bliskości naszych ciał wyciągniętych przy kominku i mego własnego bezruchu płynącego z obawy, by jakimś nieopatrznym ruchem nie spłoszyć naszego szczęścia.

Rozpuściwszy włosy lubiła spać przy ogniu. Czy też raczej to ja tylko myślałem, że śpi. Sen był dla niej pretekstem, by objąć mnie za szyję, a gdy już się obudziła, z wilgotnymi oczmi, powiedzieć mi, że śniło jej się coś smutnego. Nigdy nie chciała opowiedzieć mi co. Korzystałem z tego jej niby snu, by wdychać zapach jej włosów, szyi, rozognionych policzków, które muskałem leciutko, żeby jej nie obudzić; pieszczoty, które nie są wcale, jak to sądzi wielu drobną monetą miłości, lecz przeciwnie, jej monetą jak najbardziej wyszukaną, jaką posługuje się tylko namiętność. Mnie się wydawało, że dozwolone są one między przyjaciółmi. Zaczynała mnie jednak ogarniać rozpacz, że tylko miłośc daje nam prawo do kobiety. Mogę się doskonale obejść bez miłości ale nigdy bez prawa do Marty. By je zdobyć, zdecydowany byłem nawet na miłość, choć wydawało mi się, że z wielkim żalem. Pożądałem Marty i nie rozumiałem tego.

To wyznanie miłosne było wzniosłe przez to, iż tak dziecinne. I niezależnie od tego jakie będą moje późniejsze uczucia, nigdy już nie będzie się mogło powtórzyć to rozkoszne wzruszenie jakie budził widok dziewiętnastoletniej dziewczynki płaczącej, że jest za stara.

Pierwszy pocałunek rozczarował mnie, jak owoc, którego kosztujemy po raz pierwszy. To nie nowość lecz przyzwyczajenie daje nam największe przyjemności. W parę minut później nie tylko przyzwyczaiłem się do ust Marty, ale nie mogłem się już bez nich obejść. I wówczas to właśnie powiedziała, że pozbawi mnie ich na zawsze.

Była więc szczęśliwsza ode mnie. Lecz chwila, gdy rozluźniliśmy uścisk, i cudowne oczy Marty warte były mego niepokoju.

Ponieważ nie potrafię ogarnąć tego czego smakuję po raz pierwszy, rozkosz miłosna miała być dla mnie z każdym dniem głębsza.

… byliśmy tu sami, nie było tu ani pana radnego, ani gospodarzy. Równie nieskrępowani jak dzikusy, chodziliśmy niemal nago po ogrodzie, prawdziwej wyspie bezludnej. Kładliśmy się na trawnikach, jadaliśmy w altance obrosłej powojnikiem, kopryfolium i dzikim winem. Z ust do ust podawaliśmy sobie śliwki, które zbierałem, popękane, nagrzane od słońca.

Chciałem zamieszkać w okolicy Mandres, dokąd wybraliśmy się kiedyś; hodują tam róże. Wracając z Paryża ostatnim pociągiem znów poczułem ich zapach. Na peronie robotnicy wyładowywali olbrzymie woniejące skrzynie. Pamiętam, że w dzieciństwie nieraz słyszałem o tajemniczym pociągu z różami, ktory przyjeżdża wtedy, gdy dzieci już śpią.

Nie tylko, że kochałem ją teraz najbardziej, co nie znaczy najlepiej, jak można kochać kochankę, lecz przesłoniła mi wszystko. Nie myślałem nawet o moich przyjaciołach; przeciwnie bałem się ich, gdyż wiedziałem, iż sądzą, że oddają nam przysługę sprowadzając nas z obranej drogi. Na szczęście uważają nasze kochanki za nieznośne i nie dorastające do nas. To nasz jedyny ratunek. W przeciwnym bowiem wypadku może się zdarzyć, że zostaną ich kochankami.

Możliwośc nieszczęścia jest czymś, czego nie pojmujemy. Tylko szczęście wydaje się rzeczą, która nam się należy.

Myślał, że przyłapuje nas na trzecim pocałunku, gdy tymczasem był to ciągle ten sam.

Raymond Radiguet “Opętanie” (Le Diable au Corps) 1919/20

Tłumaczenie Krystyna Dolatowska, PIW, Warszawa 1958

Raymond Radiguet bio by Jean Cocteau

Le Diable au Corps – orginal text in french, free PDF

DARK PINK 2

Dear PINK’s

W czasie jednego z moich rajdów antykwarycznych wyszperałem na Wilczej w Warszawie w dziale literatury seksuologicznej pozycję pt. “Niezdrowa Miłość” niejakiego Józefa Kotarbińskiego (reżysera teatralnego jak się można domyślić z tekstu) książeczka to charakterystyczna dla swojej epoki kiedy to zaciskający się coraz mocniej wiktoriański goreset podrażnił płuca do krzyku i sprowokował cały szereg, bardziej bądź mniej dyletanckich a spontanicznych w swym naukowym zacięciu, wypowiedzi w materii zmysłów i uczuć. (Bastardzi Tissota, von Krafft-Ebing, Balzac, Stendhal, Michelet…) Książeczkę przeczytałem z niemałą satyfakcją. Mieszanka to zaiste piorunująca: kryptobigoteria, mizoginia, obsesja i fascynacja zarazem, informacje generalnie z trzeciej ręki ale podawane z typowo polską pewnością siebie. Teza zasadnicza to miłość jako stan ogłupienia prowadzący do upadku moralnego jednostki. Do ulubionych terminów autora należą zgnilizna, gangrena oraz mazgajstwo – ten ostatni w kontekście zakochanych mężczyzn. Lektura ze wszech miar pouczająca i aktualna. Myślę, że sporo z prawd w niej zawartych znalazłoby poklask wśród dzisiejszych liderów III RP. Poniżej garść cytatów.

PINK NOT DEAD!

Maurycy

Niezdrowa Miłość

Szkice obyczjowo – psychologiczne

żonie mojej Lucynie pracę tę poświęcam

1. MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI

Nie jeden z nas chował w duszy wspomnienie chwil rozkosznych, gdy w ciszy letniego wieczoru uczuł przy boku młodej panienki na spacerze pewne zachwyty uczucia, które rozwijało się po tem w gwarze życiowym. W chwili sennego upojenia cała natura łączyła się wtedy z drżeniem serc niepochwytnem, po nerwach rozlewało się ciepło rozkoszne, ucho chwytało dźwięki głosu dziewiczego, który dzwonił niby rajska melodya. Zmysły drzemały pod osłoną rozkoszy poetycznej.

Miłość w naturze jest czynnikiem kojarzącym. Jeden z nowszych uczonych francuzkich Delboeuf, porównywał jej działanie do siły powinowactwa chemicznego. Tak samo jak np. w wodzie atomy tlenu łączą się z atomami wodoru, tak i w miłości mają się przyciągać pewne atomy fizyologiczne.

W rozwoju i napięciu każdej namiętności, wyobraźnia gra wielką rolę. Szał wyobraźni stanowi podstawę wybuchów miłości, zazdrości, ambicyi i zemsty.

2. ZGUBNY WPŁYW LITERATURY FRANCUSKIEJ

Nie chcę roztaczać obrazów zgnilizny, któremi po pozorem tendencji do analizy psychologicznej francuzcy pisarze odurzają wyobraźnię czytelników, szerząc moralną zarazę i rzucając w umysły nasiona gorączki maniackiej, lubią oni smagać zepsucie i występk. Obnażają je przed oczami widzów, aby razem z niemi doświadczać podniecających wrażeń. (…) Lekka omasta pornograficzna przypada do złego smaku i przyczynia się do pokupu książki.

Wiedzą o wszystkich skandalach, bywają na drastycznych sztukach, czytają skandaliczne romanse. (demi-vierges)

Za dużo także czytają francuskich romansów, działających narkotycznie. (…) Jeżeli pomimo tego, Polki broją mniej, niż Francuski, to przypisać należy ich naturze mało zmysłowej. Kochają się częściej głową, niż nerwami, obok żarów wyobraźni można spotkać u nich podbiegunowe lody temperamentu.

Ulegając wpływom francuskim, przejeliśmy niektóre rysy obyczajowe najbardziej płochego narodu na świecie. Pomimo wrodzonej lekkomyślności, nie lubimy jednak zbytnio brnąć w błotku. Skrzydła motyle spaliły nam się w ciężkich próbach.


3. O KOBIETACH

Nie pochlebiam kobietom, sądzę, że one w ogole są gorsze od mężczyzn, ale jak się uda dobra niewiasta to jest perłą, brylantem stworzenia, ma tyle dobroci, pobłażania i słodyczy, że mężczyzna nawet w małej cząstce nie może jej naśladować, ale musi ją tylko podziwiać.

Niektóre natury kobiece, gdy rozbierze się je z pozorów i złudzeń, świecą próchnem nicości moralnej. (…) Tak samo gałąź zeschła, gdy ja pokryją piękne kryształy szronu, błyszczy w świetle słonecznem i mieni się grą tęczowych promieni, a gdy otrząśniesz z niej powłokę, ukazuje suche, sterczące patyki. (okrutna reinterpretacja Stendhala [Gałąź Salzburska])

Pomimo tego, piękne łachmanki, kryjące moralną pustkę, u kobiet były i będą zawsze ponętą dla mężczyzn, bo wdzięk niewieści w naturze istnieje po to, żeby zaślepiać i czarować.

…wstydliwość, która jest matką szlachetnej miłości, jest najwdzięczniejszą cnotą kobiety? to pączek, kryjący we wnętrzu powaby świeżego kwiatu, to zorza barwiąca purpurą obłoki przed wschodem słońca. Czyż może być coś piękniejszego, jak rumieniec wstydu na twarzy dziewiczej…

Potrafią one wmawiać w swych wielbicieli, że są szlachetne i niezepsute wtedy właśnie, gdy dały aż nadto dowodów, że ich wartośc spadła… poniżej zera.

Rdza moralna przegryzła jej duszę. (…) lepsze strony duszy w ogóle zamarły. Znać było jednak postęp zgnilizny – instyktowne powinowactwo z podłością.

Kobiety wogóle nie odznaczają się nadmiarem popędów szlachetnych. Wyjątek stanowi nieznaczna liczba istot pół-anielskich.

Sztuka podobania się polega u nich na podrażnianiu nerwów i wyobraźni mężczyzn, na powiewaniu “tuż koło ust ich gałązką z dojrzałemi wiśniami” W manewrach tych wdzięk łączy się ze sztuką świadomego podniecania wrażeń. Naiwność u panien, zwłaszcz paryskich, należy do cnót przebrzmiałych.

Skromność ich “niby prześliczny penioar haftowany, roztwiera się niechcący albo dobrowolnie, gdy wiatr powieje, albo ktoś przejdzie za prędko”.

Wśród gwaru gorączki i zbytków wielkomiejskich, zwycięstwem często chlubi się dzisiaj zalotnica, która podnosi czoło bezwstydne, pyszna w swej aureoli wdzięku i tryumfującej zmysłowości.

4. ETYKA

Z rozmaitych względów jasnych dla każdego człowieka, co patrzy trzeźwo na życie, niewierność kobiety, mierzona jej skutkami i odpowiedzialnością uważana jest za przewinienie daleko cięższe, niż niewierność mężczyzny.

Płeć mocna stanowi dziś pień genealogii ludzkiej, jest to prawo wydarte kobiecie dla dobra gatunku.

Nieporządek w zakresie spraw Miłosnych nie jest es ipso dowodem nicości moralnej mężczyzny. Księcia Józefa Poniatowskiego słusznie cytują, jako przykład, że pomimo narowów hulaszczych można być człowiekiem czynu i bohaterem.

W zakresie etyki płciowej mężczyźni nasi bywają wstrętni, poprostu niemożliwi. Nawet ludzie skądinąd wyrobieni i rozumni nie posiadają zwykłej delikatności. Zapominają o tem, że nie należy wszystkich kobiet traktować, jak pokojówki, że biorąc do ręki aksamit lub jedwab, trzeba się inaczej z nim obchodzić, jak ze zgrzebnym płótnem.

Mężczyzna, jak słusznie zauważył Płoszowski, ma naturę elastyczną. Może unurzać się w rozpuście, ale potem łatwo z zarazy się otrząśnie, “odzyskuje łatwo moralne zdrowie i świeżość, a nawet i dziewictwo serca”.

Lekarze chorób nerwowych dalecy są od wychwalania męskiego dziewictwa.

Idealizować z tego stanowiska powołanie prostytutki to jak cenić rynsztok na równi ze strumieniem. Swoją drogą rynsztoki i kanały są potrzebne i wymagają odpowiedniej konserwacji. Taka ich natura, że stanowią zbiorowisko brudu i drażnią powonienie. Gdy jednak spełniają swe funkcye, nie należy ich zawalać kamieniami. (polemika ze Zbrodnią i Karą) (ale też vide: Kazimierz Imieliński “Manowce Sexu” Wydawnictwo Res Polona, Łódź 1990)

Ale nie wystawiam sobie, aby hetery lub komety uliczne mogły kiedykolwiek zyskać uznanie w sferze moralnej na równi z kobietami pracy.

5. ZEZWIERZĘCENIE

To szczęście, że dusza ludzka nie jest takim zbiorem marności, jak się wydaje pessymistom, że nie wszystkie kobiety od pasa są podobne do dyabełków, a nie wszystcy mężczyźni mają skłonności zwierzęce.

Dla mężczyzny, który pracuje i rozwija swą energię ze świadomością wyższych celów, koniecznem jest upożądkowanie erotycznej strony życia. Musi on być sam dozorcą siedzącej w nim menażeryi. Silne natury umieją sobie poradzić z szympansem zmysłowości, która gubi z czasem niepospolitych ludzi.

6. MAZGAJSTWO

Długo nie mógł się wydobyć z pod uroku dwojga czarnych, jak węgle oczu, nie mógł odzwyczaić się od gawędek w buduarze oświeconym różową lampką. Wprawdzie po odkryciu owego listu chciał rejterować, postawić się hardo, ale wdówka odegrała wielką scenę skruchy i żalu, była tak miłą, taką czułą, padła nawet na kolana, załamując ręce, patrząc na niego z minką pokorną i filuterną zarazem, że znowu na pewien czas przykuła niewolnika do swego rydwanu.

7. FLIRT I BRUD

Dlatego też przy mniejszej ilości pokątnych miłostek, kwitną u nas może więcej niż kiedykolwiek, różne rodzaje flirtu, będącego przedmową do książki swywolnej, której autor potem nie napisał. (…) na dnie tych igraszek miłosnych spoczywa żądza i pragnienie, które brudzi.

Nawet z pod osłony najwytworniejszych pozorów elegancji i poloru światowego, przysłaniającej wyrafinowane zepsucie, może ukazać się ślepa siła instynktów pierwotnych, która rwie pajęcze nici konwenansów i odsłania źle maskowaną brzydotę chuci.

Jeżeli miłość jest kwiatem na drzewie życia, to flirt można porównać do rdzawych plam, szpecących listki tego kwiatu.

8. DEPRAWACJA

W każdym pensyonacie męzkim lub żeńskim, w każdej szkole istnieje niebezpieczeństwo moralnej zarazy.

9. DEKADENTYZM

Dlatego też studia p.Jeske-Choińskiego o dekadentyzmie, pomimo z góry powziętych uprzedzeń dla wiedzy nowożytnej, pomimo sądów zbyt stronniczych, wstecznych, albo głoszonych z nadto prokuratorskim zacięciem, w końcu robią sympatyczne wrażenie.

cierpią na pewien rodzaj “daltonizmu moralnego”

Powziął odrazę do samego siebie, znienawidził ludzi, nabrał niesmaku do życia, popadł w pesymizm, który, mówiąc nawiasem, u natur zgniłych często łączy się z chorobliwą erotyką. (…) gryzł się  z powodu swych skłonności, ale wzmacniał wolę i ciało, fechtował się , wiosłował, w końcu doszedł do zdrowia fizycznego i moralnego. (…) Dla dekadentow i zgnilców ten przykład wskazuje, że ideał ma wartość praktyczną, że sztuka może działać uzdrawiająco, budzić zamiłowania szlachetniejsze, które się wyrabiają na miejscu nizkich instynktów. (o homo-onaniście – “nieszczęsny nałóg” za von Krafft-Ebingiem)

Ta nieszczęsna teoria walki pierwiastku męskiego z kobiecym, jest dla mnie jednym, a najbardziej wstrętnym z owoców współczesnego dekadentyzmu umysłowego. Wprowadza ona do literatury zdziczenie, stawia człowieka pod pewnymi względami niżej od gołębi, albo perlic, będących przykładem pięknej harmonii obu płci.

10. FETYSZYZM (TO O MNIE)

W naturach mało inteligentnych i zwyrodniałych fetyszyzm jest źródłem całego szeregu zboczeń opisanych przez Kraft-Ebinga, staje się rodzajem obłedu erotycznego, jak to twierdził A. Binet, poświęciwszy temu przedmiotowi osobną książkę. Psychiatra ten nadał nazwę “fetyszystów” maniakom miłosnym, zwyrodniałym umysłowo, dla których drobiazgi i szczegóły małoznaczne stają się przyczyną silnych podniet namiętności.

11. O SOBIE JAK PODEJZEWAM

Tak mówi mąż, który dobrze wie, że owym chłopaczkom, poza miłym uśmiechem, wesołą rozmową i pocałowaniem w rączkę, nic się nie okroi, że gdy z żoną wróci do domu, ona mu szyję rękoma okoli i powie cichym wesołym szeptem:
– Gineli za mna dzisiaj te chłopaki, ale ty mój “bubuśku” (lub potworku, dziudziusiu, dziubdasie) jesteś mi milszym i droższym od wszystkich!

Ale mężczyzna w negliżu, nawet starannym, nie jest nigdy pociągający, tem bardziej, że zajęcia praktyczne i toalety naszej epoki nie podnoszą bynajmniej jego fizycznych powabów.

12. DOBRE RADY

Kobietą od dzieciństwa najlepiej rządzić sercem i przez serce, tą drogą najlepiej urabiać charaktery i wdrażać w nie ład wewnętrzny. Pedanteryia i formalizm dadzą tylko lśniącą powłokę dobrego wychowania, pod którą kryć się może próchno lub nicość duszy.

…uczciwemu człowiekowi radzi wtedy stanowczą rejteradę. Rada to słuszna, gdy chodzi o kobiety tak zgniłe, że nie mają w sobie zadatku odrodzenia.

(…) Jeżeli kontrola własna nie wystarcza, potrzeba więzienia i zamknięcia. Ale w pensyonatch dziewczęta zaczynają wzdychać do nauczycieli. Niewiniątka i trusie, zamieniają się z czasem na jaszczurki, na uczone papugi albo na kokotki. Skłonność do kokieteryi mają od pieluch (…) (za Taine)

Dla dobra gatunku młodzież jak najmniej powinna trwonić sił w miłostkach.

12. FRANCJA

Zepsucie obyczajów we Francji jest przyczyną słabego przyrostu ludności i zmniejszenia się siły żywotnej narodu.

13. ANGLIA

Małżeństwa zawarte z przywiązania i opieka nad liczną gromadką dzieci, utrzymują ich umysł w stanie moralnego zdrowia. Różne poboczne zajęcia, jak np. zbieranie roślin, opieka nad szkołami ludowemi, strzegą od szkodliwego rozleniwienia, które podsyca pracę wyobraźni i rozstraja nerwy. (o kobietach angielskich)

Nie wiem dlaczego, mówi Taine, patrząc na to piękne społeczeństwo, dostrzegam zawsze poza ludzką głową i wspaniałym biustem, grzbiet zwierzęcy i obłocony. Od czasu napisania “Zarysów Anglii”, grzbiet ten pokazywał się całemu światu w słynnych odkryciach dziennika “Pall Mall Gazette”, ukazujących zepsucie i rozpustę wśród najwyższch warstw społeczeństwa, oraz w morderstwach erotycznych, które odsłoniły straszną gangrenę w życiu londyńskiego pospólstwa. (…) znać w tej charakterystyce zbyt silny może rozmach i forsowanie ciemnych tonów. Ukazuje ona jednak powiększanie się grzyba moralnej anarchii na zdrowym pniu narodu angielskiego. Ogólne to znamię naszej epoki.

14. USA

(…) Sztuka i literatura nie podsycają tam wyobraźni. W całych Stanach Zjednoczonych nie ma ani jednego nagiego posągu. Żądza miłosna stoi na drugim planie i dla tego nie jest chorobliwą ani bolesną. Kobiety tamtejsze rosłe, bez wielkich piersi, o grzbiecie opadłym, figurze gibkiej i zgrabnej są odważne, pociągają wdziękiem, który nie ma lubieżności a raczej pewną męską swobodę.

15. O DZIKICH BRACIACH (DLA TOMKA KOZAKA)

Na gruncie pierwotnym duszy Afrykanina, zewnętrznie poskromionego przez cywilizacyę, zazdrośc wybujała tak silnie jak trująca roślina na dziewiczej ziemi. (Otello)

Nasi dzicy bracia w Azji, Afryce, Ameryce i Australii odznaczają się obok uproszczonej tualety i bezceremonialnym załatwianiem spraw bardzo drażliwych dla człowieka przyzwoitego białej rasy.

W ogóle rasy dzikie i nieucywilizowane nie bawią się w subtelność obyczajów i uczucia. Miłość namiętna, która kochanków rozmarza, rozkosznie ogłupia, napawa szczęściem najwyższem lub szarpie katuszami jest owocem wysokiej kultury. Bydlę robocze, narzędzie rozkoszy, niekiedy nawet żywność zapasowa – oto jak powiada Letourneau – trzy wielkie pożytki, otrzymywane z kobiety w kraju pierwotnym.

Murzyni afrykańscy nie mają pojęcia o czułości, żaden nie uściśnie serdeczniej kobiety i nie otrzymuje od niej pieszczoty, która zdradzałaby najlżejsze względy miłosne, albo przywiązanie. W języku swym nie mają oni żadnego wyrazu, lub zwrotu, oznaczającego przywiązanie lub miłośc. (krytyka Poligamii)

16. HIT

(…) Równie przykładnym życiem odznaczają się kuropatwy, domowe gołębie i bociany, u których niewiara małżonek bywa surowo karaną.

Józef Kotarbiński, Warszawa, Nakładem Gebethnera i Wolffa, 1898

BRANTÔME in ENGLISH

Pierre de Bourdeille seigneur de Brantôme

Dear PINK’s

During my last visit to San Diego (that keeps being a bookstore paradise for me) I had luck to finally find Brantôme’s “The Lives of Fair & Gallant Ladies” in English translation. Beautiful hardback edition from 1933 that stand dusted in the corner for years cost me only 10 bucks 🙂 I was quoting my Beloved author a couple of times in the blog: on the occasion of presenting three images from my Vaginettes digital graphics set and when I wrote about Fine Legs. So here is finally the missing English version.

PINK NOT DEAD!

Maurycy

Among many and sundry beauties the which I have at divers times known us courtiers to praise, and which are right well adapted o attract love, one of the highest esteemed is a fine leg on a fine woman. Many fair ladies have I known take great pride therein, and use great pains to have and to keep the same beautiful. Amongst others I have heard tell of a noble Princess of great world, and one that I did myself know, which did cherish one of her ladies above all the rest, and did favour her beyond all, for this only because she could draw on her mistress’ hose so close and tight, and arrange them so cleverly to fit the leg, and fasten the garter so prettily, – better than any other. For this only reason she gat great preferment at her hands, and even did win considerable wealth. Now in view of all this care she took to keep her leg in such good trim, we may be very sure ’twas not to hide the same under her petticoats or under skirts or frock, but to make display therof at whiles with fine drawers of cloth of gold and silver, or other like rich stuff, very prittely and daintily made, which she did commonly wear. For verily a womam taketh not such pleasure in her body without being fain to give others a share also in the sight, yea! and the enjoyment therof.

(Introduction to Third Discourse)

There be many husbands and lovers among us Christians which do desire to be in all respects different from the Turks, which last take no pleasure in looking at women closely, becouse they say, as I have stated above, they have no shape. We Christians on the other hand to find, ’tis said, great contentment in regarding the carefully and do delight in such. nay! not only do men enjoy seeing them, but likewise in kissing, and many ladies have shown their lovers the way.

(Second Discourse; Part 2: “Of the Power of Sight in Love”)

Pierre de Bourdeille seigneur de Brantôme “The Lives of Fair & Gallant Ladies”
written between 1590 and 1614, first printed 1666
Translated by A.R.Allinson
Liveright Publishing Co
New York 1933