Dear PINK’s
W czasie jednego z moich rajdów antykwarycznych wyszperałem na Wilczej w Warszawie w dziale literatury seksuologicznej pozycję pt. “Niezdrowa Miłość” niejakiego Józefa Kotarbińskiego (reżysera teatralnego jak się można domyślić z tekstu) książeczka to charakterystyczna dla swojej epoki kiedy to zaciskający się coraz mocniej wiktoriański goreset podrażnił płuca do krzyku i sprowokował cały szereg, bardziej bądź mniej dyletanckich a spontanicznych w swym naukowym zacięciu, wypowiedzi w materii zmysłów i uczuć. (Bastardzi Tissota, von Krafft-Ebing, Balzac, Stendhal, Michelet…) Książeczkę przeczytałem z niemałą satyfakcją. Mieszanka to zaiste piorunująca: kryptobigoteria, mizoginia, obsesja i fascynacja zarazem, informacje generalnie z trzeciej ręki ale podawane z typowo polską pewnością siebie. Teza zasadnicza to miłość jako stan ogłupienia prowadzący do upadku moralnego jednostki. Do ulubionych terminów autora należą zgnilizna, gangrena oraz mazgajstwo – ten ostatni w kontekście zakochanych mężczyzn. Lektura ze wszech miar pouczająca i aktualna. Myślę, że sporo z prawd w niej zawartych znalazłoby poklask wśród dzisiejszych liderów III RP. Poniżej garść cytatów.
PINK NOT DEAD!
Maurycy
Niezdrowa Miłość
Szkice obyczjowo – psychologiczne
żonie mojej Lucynie pracę tę poświęcam
1. MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI
Nie jeden z nas chował w duszy wspomnienie chwil rozkosznych, gdy w ciszy letniego wieczoru uczuł przy boku młodej panienki na spacerze pewne zachwyty uczucia, które rozwijało się po tem w gwarze życiowym. W chwili sennego upojenia cała natura łączyła się wtedy z drżeniem serc niepochwytnem, po nerwach rozlewało się ciepło rozkoszne, ucho chwytało dźwięki głosu dziewiczego, który dzwonił niby rajska melodya. Zmysły drzemały pod osłoną rozkoszy poetycznej.
Miłość w naturze jest czynnikiem kojarzącym. Jeden z nowszych uczonych francuzkich Delboeuf, porównywał jej działanie do siły powinowactwa chemicznego. Tak samo jak np. w wodzie atomy tlenu łączą się z atomami wodoru, tak i w miłości mają się przyciągać pewne atomy fizyologiczne.
W rozwoju i napięciu każdej namiętności, wyobraźnia gra wielką rolę. Szał wyobraźni stanowi podstawę wybuchów miłości, zazdrości, ambicyi i zemsty.
2. ZGUBNY WPŁYW LITERATURY FRANCUSKIEJ
Nie chcę roztaczać obrazów zgnilizny, któremi po pozorem tendencji do analizy psychologicznej francuzcy pisarze odurzają wyobraźnię czytelników, szerząc moralną zarazę i rzucając w umysły nasiona gorączki maniackiej, lubią oni smagać zepsucie i występk. Obnażają je przed oczami widzów, aby razem z niemi doświadczać podniecających wrażeń. (…) Lekka omasta pornograficzna przypada do złego smaku i przyczynia się do pokupu książki.
Wiedzą o wszystkich skandalach, bywają na drastycznych sztukach, czytają skandaliczne romanse. (demi-vierges)
Za dużo także czytają francuskich romansów, działających narkotycznie. (…) Jeżeli pomimo tego, Polki broją mniej, niż Francuski, to przypisać należy ich naturze mało zmysłowej. Kochają się częściej głową, niż nerwami, obok żarów wyobraźni można spotkać u nich podbiegunowe lody temperamentu.
Ulegając wpływom francuskim, przejeliśmy niektóre rysy obyczajowe najbardziej płochego narodu na świecie. Pomimo wrodzonej lekkomyślności, nie lubimy jednak zbytnio brnąć w błotku. Skrzydła motyle spaliły nam się w ciężkich próbach.
3. O KOBIETACH
Nie pochlebiam kobietom, sądzę, że one w ogole są gorsze od mężczyzn, ale jak się uda dobra niewiasta to jest perłą, brylantem stworzenia, ma tyle dobroci, pobłażania i słodyczy, że mężczyzna nawet w małej cząstce nie może jej naśladować, ale musi ją tylko podziwiać.
Niektóre natury kobiece, gdy rozbierze się je z pozorów i złudzeń, świecą próchnem nicości moralnej. (…) Tak samo gałąź zeschła, gdy ja pokryją piękne kryształy szronu, błyszczy w świetle słonecznem i mieni się grą tęczowych promieni, a gdy otrząśniesz z niej powłokę, ukazuje suche, sterczące patyki. (okrutna reinterpretacja Stendhala [Gałąź Salzburska])
Pomimo tego, piękne łachmanki, kryjące moralną pustkę, u kobiet były i będą zawsze ponętą dla mężczyzn, bo wdzięk niewieści w naturze istnieje po to, żeby zaślepiać i czarować.
…wstydliwość, która jest matką szlachetnej miłości, jest najwdzięczniejszą cnotą kobiety? to pączek, kryjący we wnętrzu powaby świeżego kwiatu, to zorza barwiąca purpurą obłoki przed wschodem słońca. Czyż może być coś piękniejszego, jak rumieniec wstydu na twarzy dziewiczej…
Potrafią one wmawiać w swych wielbicieli, że są szlachetne i niezepsute wtedy właśnie, gdy dały aż nadto dowodów, że ich wartośc spadła… poniżej zera.
Rdza moralna przegryzła jej duszę. (…) lepsze strony duszy w ogóle zamarły. Znać było jednak postęp zgnilizny – instyktowne powinowactwo z podłością.
Kobiety wogóle nie odznaczają się nadmiarem popędów szlachetnych. Wyjątek stanowi nieznaczna liczba istot pół-anielskich.
Sztuka podobania się polega u nich na podrażnianiu nerwów i wyobraźni mężczyzn, na powiewaniu “tuż koło ust ich gałązką z dojrzałemi wiśniami” W manewrach tych wdzięk łączy się ze sztuką świadomego podniecania wrażeń. Naiwność u panien, zwłaszcz paryskich, należy do cnót przebrzmiałych.
Skromność ich “niby prześliczny penioar haftowany, roztwiera się niechcący albo dobrowolnie, gdy wiatr powieje, albo ktoś przejdzie za prędko”.
Wśród gwaru gorączki i zbytków wielkomiejskich, zwycięstwem często chlubi się dzisiaj zalotnica, która podnosi czoło bezwstydne, pyszna w swej aureoli wdzięku i tryumfującej zmysłowości.
4. ETYKA
Z rozmaitych względów jasnych dla każdego człowieka, co patrzy trzeźwo na życie, niewierność kobiety, mierzona jej skutkami i odpowiedzialnością uważana jest za przewinienie daleko cięższe, niż niewierność mężczyzny.
Płeć mocna stanowi dziś pień genealogii ludzkiej, jest to prawo wydarte kobiecie dla dobra gatunku.
Nieporządek w zakresie spraw Miłosnych nie jest es ipso dowodem nicości moralnej mężczyzny. Księcia Józefa Poniatowskiego słusznie cytują, jako przykład, że pomimo narowów hulaszczych można być człowiekiem czynu i bohaterem.
W zakresie etyki płciowej mężczyźni nasi bywają wstrętni, poprostu niemożliwi. Nawet ludzie skądinąd wyrobieni i rozumni nie posiadają zwykłej delikatności. Zapominają o tem, że nie należy wszystkich kobiet traktować, jak pokojówki, że biorąc do ręki aksamit lub jedwab, trzeba się inaczej z nim obchodzić, jak ze zgrzebnym płótnem.
Mężczyzna, jak słusznie zauważył Płoszowski, ma naturę elastyczną. Może unurzać się w rozpuście, ale potem łatwo z zarazy się otrząśnie, “odzyskuje łatwo moralne zdrowie i świeżość, a nawet i dziewictwo serca”.
Lekarze chorób nerwowych dalecy są od wychwalania męskiego dziewictwa.
Idealizować z tego stanowiska powołanie prostytutki to jak cenić rynsztok na równi ze strumieniem. Swoją drogą rynsztoki i kanały są potrzebne i wymagają odpowiedniej konserwacji. Taka ich natura, że stanowią zbiorowisko brudu i drażnią powonienie. Gdy jednak spełniają swe funkcye, nie należy ich zawalać kamieniami. (polemika ze Zbrodnią i Karą) (ale też vide: Kazimierz Imieliński “Manowce Sexu” Wydawnictwo Res Polona, Łódź 1990)
Ale nie wystawiam sobie, aby hetery lub komety uliczne mogły kiedykolwiek zyskać uznanie w sferze moralnej na równi z kobietami pracy.
5. ZEZWIERZĘCENIE
To szczęście, że dusza ludzka nie jest takim zbiorem marności, jak się wydaje pessymistom, że nie wszystkie kobiety od pasa są podobne do dyabełków, a nie wszystcy mężczyźni mają skłonności zwierzęce.
Dla mężczyzny, który pracuje i rozwija swą energię ze świadomością wyższych celów, koniecznem jest upożądkowanie erotycznej strony życia. Musi on być sam dozorcą siedzącej w nim menażeryi. Silne natury umieją sobie poradzić z szympansem zmysłowości, która gubi z czasem niepospolitych ludzi.
6. MAZGAJSTWO
Długo nie mógł się wydobyć z pod uroku dwojga czarnych, jak węgle oczu, nie mógł odzwyczaić się od gawędek w buduarze oświeconym różową lampką. Wprawdzie po odkryciu owego listu chciał rejterować, postawić się hardo, ale wdówka odegrała wielką scenę skruchy i żalu, była tak miłą, taką czułą, padła nawet na kolana, załamując ręce, patrząc na niego z minką pokorną i filuterną zarazem, że znowu na pewien czas przykuła niewolnika do swego rydwanu.
7. FLIRT I BRUD
Dlatego też przy mniejszej ilości pokątnych miłostek, kwitną u nas może więcej niż kiedykolwiek, różne rodzaje flirtu, będącego przedmową do książki swywolnej, której autor potem nie napisał. (…) na dnie tych igraszek miłosnych spoczywa żądza i pragnienie, które brudzi.
Nawet z pod osłony najwytworniejszych pozorów elegancji i poloru światowego, przysłaniającej wyrafinowane zepsucie, może ukazać się ślepa siła instynktów pierwotnych, która rwie pajęcze nici konwenansów i odsłania źle maskowaną brzydotę chuci.
Jeżeli miłość jest kwiatem na drzewie życia, to flirt można porównać do rdzawych plam, szpecących listki tego kwiatu.
8. DEPRAWACJA
W każdym pensyonacie męzkim lub żeńskim, w każdej szkole istnieje niebezpieczeństwo moralnej zarazy.
9. DEKADENTYZM
Dlatego też studia p.Jeske-Choińskiego o dekadentyzmie, pomimo z góry powziętych uprzedzeń dla wiedzy nowożytnej, pomimo sądów zbyt stronniczych, wstecznych, albo głoszonych z nadto prokuratorskim zacięciem, w końcu robią sympatyczne wrażenie.
cierpią na pewien rodzaj “daltonizmu moralnego”
Powziął odrazę do samego siebie, znienawidził ludzi, nabrał niesmaku do życia, popadł w pesymizm, który, mówiąc nawiasem, u natur zgniłych często łączy się z chorobliwą erotyką. (…) gryzł się z powodu swych skłonności, ale wzmacniał wolę i ciało, fechtował się , wiosłował, w końcu doszedł do zdrowia fizycznego i moralnego. (…) Dla dekadentow i zgnilców ten przykład wskazuje, że ideał ma wartość praktyczną, że sztuka może działać uzdrawiająco, budzić zamiłowania szlachetniejsze, które się wyrabiają na miejscu nizkich instynktów. (o homo-onaniście – “nieszczęsny nałóg” za von Krafft-Ebingiem)
Ta nieszczęsna teoria walki pierwiastku męskiego z kobiecym, jest dla mnie jednym, a najbardziej wstrętnym z owoców współczesnego dekadentyzmu umysłowego. Wprowadza ona do literatury zdziczenie, stawia człowieka pod pewnymi względami niżej od gołębi, albo perlic, będących przykładem pięknej harmonii obu płci.
10. FETYSZYZM (TO O MNIE)
W naturach mało inteligentnych i zwyrodniałych fetyszyzm jest źródłem całego szeregu zboczeń opisanych przez Kraft-Ebinga, staje się rodzajem obłedu erotycznego, jak to twierdził A. Binet, poświęciwszy temu przedmiotowi osobną książkę. Psychiatra ten nadał nazwę “fetyszystów” maniakom miłosnym, zwyrodniałym umysłowo, dla których drobiazgi i szczegóły małoznaczne stają się przyczyną silnych podniet namiętności.
11. O SOBIE JAK PODEJZEWAM
Tak mówi mąż, który dobrze wie, że owym chłopaczkom, poza miłym uśmiechem, wesołą rozmową i pocałowaniem w rączkę, nic się nie okroi, że gdy z żoną wróci do domu, ona mu szyję rękoma okoli i powie cichym wesołym szeptem:
– Gineli za mna dzisiaj te chłopaki, ale ty mój “bubuśku” (lub potworku, dziudziusiu, dziubdasie) jesteś mi milszym i droższym od wszystkich!
Ale mężczyzna w negliżu, nawet starannym, nie jest nigdy pociągający, tem bardziej, że zajęcia praktyczne i toalety naszej epoki nie podnoszą bynajmniej jego fizycznych powabów.
12. DOBRE RADY
Kobietą od dzieciństwa najlepiej rządzić sercem i przez serce, tą drogą najlepiej urabiać charaktery i wdrażać w nie ład wewnętrzny. Pedanteryia i formalizm dadzą tylko lśniącą powłokę dobrego wychowania, pod którą kryć się może próchno lub nicość duszy.
…uczciwemu człowiekowi radzi wtedy stanowczą rejteradę. Rada to słuszna, gdy chodzi o kobiety tak zgniłe, że nie mają w sobie zadatku odrodzenia.
(…) Jeżeli kontrola własna nie wystarcza, potrzeba więzienia i zamknięcia. Ale w pensyonatch dziewczęta zaczynają wzdychać do nauczycieli. Niewiniątka i trusie, zamieniają się z czasem na jaszczurki, na uczone papugi albo na kokotki. Skłonność do kokieteryi mają od pieluch (…) (za Taine)
Dla dobra gatunku młodzież jak najmniej powinna trwonić sił w miłostkach.
12. FRANCJA
Zepsucie obyczajów we Francji jest przyczyną słabego przyrostu ludności i zmniejszenia się siły żywotnej narodu.
13. ANGLIA
Małżeństwa zawarte z przywiązania i opieka nad liczną gromadką dzieci, utrzymują ich umysł w stanie moralnego zdrowia. Różne poboczne zajęcia, jak np. zbieranie roślin, opieka nad szkołami ludowemi, strzegą od szkodliwego rozleniwienia, które podsyca pracę wyobraźni i rozstraja nerwy. (o kobietach angielskich)
Nie wiem dlaczego, mówi Taine, patrząc na to piękne społeczeństwo, dostrzegam zawsze poza ludzką głową i wspaniałym biustem, grzbiet zwierzęcy i obłocony. Od czasu napisania “Zarysów Anglii”, grzbiet ten pokazywał się całemu światu w słynnych odkryciach dziennika “Pall Mall Gazette”, ukazujących zepsucie i rozpustę wśród najwyższch warstw społeczeństwa, oraz w morderstwach erotycznych, które odsłoniły straszną gangrenę w życiu londyńskiego pospólstwa. (…) znać w tej charakterystyce zbyt silny może rozmach i forsowanie ciemnych tonów. Ukazuje ona jednak powiększanie się grzyba moralnej anarchii na zdrowym pniu narodu angielskiego. Ogólne to znamię naszej epoki.
14. USA
(…) Sztuka i literatura nie podsycają tam wyobraźni. W całych Stanach Zjednoczonych nie ma ani jednego nagiego posągu. Żądza miłosna stoi na drugim planie i dla tego nie jest chorobliwą ani bolesną. Kobiety tamtejsze rosłe, bez wielkich piersi, o grzbiecie opadłym, figurze gibkiej i zgrabnej są odważne, pociągają wdziękiem, który nie ma lubieżności a raczej pewną męską swobodę.
15. O DZIKICH BRACIACH (DLA TOMKA KOZAKA)
Na gruncie pierwotnym duszy Afrykanina, zewnętrznie poskromionego przez cywilizacyę, zazdrośc wybujała tak silnie jak trująca roślina na dziewiczej ziemi. (Otello)
Nasi dzicy bracia w Azji, Afryce, Ameryce i Australii odznaczają się obok uproszczonej tualety i bezceremonialnym załatwianiem spraw bardzo drażliwych dla człowieka przyzwoitego białej rasy.
W ogóle rasy dzikie i nieucywilizowane nie bawią się w subtelność obyczajów i uczucia. Miłość namiętna, która kochanków rozmarza, rozkosznie ogłupia, napawa szczęściem najwyższem lub szarpie katuszami jest owocem wysokiej kultury. Bydlę robocze, narzędzie rozkoszy, niekiedy nawet żywność zapasowa – oto jak powiada Letourneau – trzy wielkie pożytki, otrzymywane z kobiety w kraju pierwotnym.
Murzyni afrykańscy nie mają pojęcia o czułości, żaden nie uściśnie serdeczniej kobiety i nie otrzymuje od niej pieszczoty, która zdradzałaby najlżejsze względy miłosne, albo przywiązanie. W języku swym nie mają oni żadnego wyrazu, lub zwrotu, oznaczającego przywiązanie lub miłośc. (krytyka Poligamii)
16. HIT
(…) Równie przykładnym życiem odznaczają się kuropatwy, domowe gołębie i bociany, u których niewiara małżonek bywa surowo karaną.
Józef Kotarbiński, Warszawa, Nakładem Gebethnera i Wolffa, 1898