
Peter Melan Ex Libris Karla Visseresa
Dear PINK’s
Jestem na Wigrach – słońce max, ciemnoszafirowe greckie niebo, zapach skoszonej trawy, żabi rechot kołysze do snu – moment idealny by zająć się przez chwilę kwestią “prastarego korzenia” 😉 W mojej rozległej bibliotece erotyczno-seksuologicznej (do której wpuszczam pomioty literackie wszelkiej maści) między innymi równie ambiwalentnymi pozycjami znajduje się zbiór wywiadów Andrzeja Haegenbartha wydany w formie książkowej pod tytułem “Eros i wspólnicy”. Na temat seksualności wypowiadają się w nim przeróżni luminarze kultury późnego PRL-u m.in. Franciszek Starowieyski, Szymon Kobyliński, Zbigniew Lew-Starowicz, Andrzej Banach, żeby wymienić kilka tylko najbardziej znanych nazwisk. Mimo iż delektowałem się z perwersyjną przyjemnością refleksjami i wynurzeniami mistrzów niekoronowanym królem tego zbioru pozostaje dla mnie poeta i prozaik Marek Obarski. Dżentelmen ten, posiadacz gęstej brody i okularów w rogowej oprawie konsekwentnie do swej wypowiedzi występuje na zdjęciu w białej rubaszce zanurzony po pas w wysokiej “wiejskiej” trawie. Nie wątpię, że niejedna studentka legła mu rada otumaniona soczystym słowotokiem. Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych jest fascynującym okresem prób i błędów – to niezwykłe “zagubione ogniwo” w historii literatury polskiej. Pojawiło się w tym czasie wiele fantastycznych wybryków żeby wspomnieć choćby tylko “Piesicę” Andrzeja Zaniewskeigo czy erotyczne pisemko “Kobieta, Miłość, Macierzyństwo”. Poniżej kilka próbek smakowitej hochsztaplerki pierwszej próby:
– Jestem zwolennikiem mocnych, obsesyjnych obrazów w literaturze, bowiem tylko pełnokrwiste ukazanie ciemnych zakamarków natury ludzkiej, szczere odzwierciedlenie mroków człowieczych, także wynaturzeń seksualnych, wyraża pełnię naszej fizycznej, mentalnej i emocjonalnej egzystencji. Z drugiej strony widoczna w okresie dojrzewania, nieokiełznana jeszcze drapieżność seksualna, która przejawia się niekiedy, zwłaszcza na wsi, w związkach “zwierzęcych”, powinna również znaleźć swój wyraz literacki. Sądzę bowiem, że naszych mrocznych korzeni nie wolno ukrywać w podziemiach psychicznych. Trzeba szukać także subtelnych poetyckich środków wyrazu, by ujawniać najgłębsze tajemnice ludzkiej natury, by zrównoważyć mroczny pierwiastek obecnością światła. Czasem dążyć do symbolicznego, a więc poetyckiego przedstawianie sił mrocznych, zwierzęcych, jak uczyniłem na przykład w opowiadaniu “Puszysta” z tomu “Tańczący gronostaj”: “Ogierek rżał i wierzgał niespokojnie, tak jakby obawiał się pluszczącej o skarpę wysokiej fali na jeziorze. Dziewczyna muskała jego wilgotne chrapy, czyściutkie niby pszeniczny kłos, ale bułanek strzygł uszami i rżał cichuteńko podczas wieczornej kąpieli. Puszysta pławiła go jak rozbrykanego nagiego chłopca, spryskała wodą brzuch źrebaczka i szorowała mokrym wiechciem jego bułany grzbiet połyskujący w słonecznym smugowiu; wykąpanego wyprowadziła z migotliwej wody na piaszczystą skarpę. Bułanek był piękny jak baśniowy koń z opowieści o Szklanej Górze. Puszysta uklękła przed stojącym spokojnie źrebaczkiem i zaczęła głaskać jego brzuch pełen skrzących się kropel. Kiedy wyczuła ręką jakby leszczynowy pęd strzelający z listowia, opuściła się w jednej chwili na czworaki i wczołgała pod koński brzuch. Ujrzałem, jak ujęła w smagłe dłonie cieniusieńki jak łodyżka lisiczki, długi członek bułanka i całowała go wywiniętymi lekko, czereśniowymi wargami. Przymknąłem oczy. A jednak wciąż widziałem Puszystą i uderzającego prawym kopytkiem, zroszonego wodą i światłem Bułanka…”.
– W jednym ze swoich esejów z cyklu “Gra Iluzji” zamieszczonych w “Nurcie” zająłeś się kobiecością. Dlaczego ten, jak ją nazywasz, “osobliwie piękny kwiat” wyrasta tylko na bagnisku?
– “Żeńskość” w przeciwieństwie do męskości, którą określa pierwiastek solarny, manifestuje się zakorzenieniem w mroku, w pierwotnym bagnisku na dnie psychicznego podziemia, które łączy się już tylko z naturalną dynamiką biologiczną. Kobieta doświadcza rzeczywistości wyłącznie zmysłowo, poprzez swoją płeć. Ta bujna rozdygotana kobiecość wabi i odpycha na przemian, kusi i budzi niejasny lęk, ale nade wszystko wymusza adorację, instynktowny podziw, jak kwiat bagienny o nieznanym blasku i trującym zapachu. Kobiecość wsysa w siebie świat, także mężczyznę, tak jak grzęzawisko. Tak jak mężczyzna niesie światło życia, tak kobieta zasklepia wzrok błotnym pierwiastkiem śmierci.
– Czy można kochać więcej niż jedną kobietę?
– Z pewnością tak. Kiedyś kochałem dwie kobiety. Ta podwójna fascynacja pozwalała na wieczne odradzanie miłości, potęgowała uczucie i odnawiała je. Jakby spełnienie z jedną kobietą wzmagało natychmiast pożądanie drugiej. Z pozoru tylko były to dwie kobiety. W samej rzeczy stanowiły jedność, źródło kobiecości, żeńskiej energii, w której krynicy kąpałem się, uzyskując niewiarygodne poczucie szczęścia, fizycznej jedności z wszechświatem. Te dwie kobiety nie mogły jednak znieść myśli, że dzielą miłość, walczyły ze sobą, nienawidziły się. Zniszczyły miłość.
– Czy po dokonaniach Watasjany, autora “Kamasutry”, Boccaccia, po Petrarce, Prouście, Joysie można jeszcze w literaturze dodać coś nowego do tematu “miłość”?
– Na pewno. W przeciwnym razie należałoby złamać pióro i poświęcić się wyłącznie jodze snów. Trzeba jednak pełnokrwistego talentu pisarskiego, by ujawnić nie odkryte jeszcze obszary ludzkie zdominowane przez niezmierzoną i okrutną wszechwładzę instynktu seksualnego. trzeba pisać o własnych i cudzych obsesjach, penetrować mroki i wydobywać z nich relikty zwierzęcości, okrucieństwa, by pokazać całą prawdę o naturze człowieczej.
Tyle Marek Obarski :>
PINK NOT DEAD!
maurycy
