DEAD PINK

Całą noc leżał martwy pilot na przepięknym śnieżnym pagórku – był wielki mróz i gwiazdy świeciły bardzo jasno. O świcie wzgórze zrobiło się zupełnie różowe i pilot leżał na różowym wzgórzu.



Бармалей /Barmaley Fountain, Stalingrad, 1942

Dear PINK’s

Właśnie skończyłem “Pisarza na Wojnie”. Poszukiwanie różu u Grossmana może wydawać się absurdem a jednak. Pozwalam sobie zacytować kilka fragmentów w których róż dźwięczy szczególnie przejmująco.

Stalingrad spłonął. Można by o tym dużo pisać. Stalingrad spłonął. Spłonął Stalingrad.
Martwo. Ludzie w piwnicach. Wszystko spalone. Gorące ściany domów są jak ciała ludzi, którzy umarli w straszliwym żarze i nie zdążyli ostygnąć. Ogromne gmachy, pomniki, skwery. Napisy: “Przechodzić tędy”. Sterty kabli, na oknie śpi kot, zieleń w wazonach. Wśród tysięcy spalonych i na wpół zburzonych kolosów z kamienia stoi cudownie ocalały drewniany pawilon, kiosk, gdzie sprzedawano wodę sodową. Niczym Pompeje, zaskoczone kataklizmem w pełen życia dzień. Tramwaje, samochody bez szyb. Spalone domy z tablicami pamiątkowymi: “Tutaj przemawiał w 1919 roku I.W. Stalin”. Gmach szpitala dziecięcego, na nim gipsowy ptak z odłamanym skrzydłem, drugie rozpościera do lotu. Pałac kultury – czarny, aksamitny od sadzy budynek i na tym tle dwie śnieżnobiałe nagie figury.
Wałęsają się dzieci – dużo roześmianych twarzy, dużo na wpół obłąkanych.
Zachód słońca nad placem. Straszne i dziwne piękno: bladoróżowe niebo wygląda przez tysiące, dziesiątki tysięcy pustych okien i dachów. Ogromny plakat w kiczowatych kolorach: “Świetlana droga”. Uczucie spokoju po długich cierpieniach. Miasto umarło i wygląda jak twarz martwego człowieka, który przebył ciężką chorobę i zasnął wiecznym snem.

I znowu bombardowania, bombardowania umarłego już miasta.

W powietrzu “messery”. Wartownik krzyczy “Powietrze!”, a powietrze czyste, raz ciepłe, raz chłodne i pachnie piołunem.
Samym brzegiem, nad wodą idą ranni w okrwawionych bandażach, nad różową, wieczorną Wołgą siedzą nadzy ludzie i rozgniatają wszy w bieliźnie. Warczą ciągniki, zgrzytają na przybrzeżnych kamieniach.
A potem gwiazdy, noc, i tylko bieleje cerkiew na Zawołżu.

“Pewnego razu, w połowie października, powiedział [Grossman] oficerom wydziału politycznego frontu, że następnego dnia wybiera się do Rodimcewa. Leżały u nich dwie ładnie zawinięte paczki z prezentami, które przysłała organizacja kobieca z Ameryki. Poprosili Grossmana, żeby wręczył te prezenty dwóm «najodważniejszym kobietom, obrończyniom Stalingradu». Wydział polityczny uznał, że najodważniejsze kobiety można znaleźć w dywizji Rodimcewa i że Grossman jest godny wręczyć im prezenty. Wasilij Siemionowicz, który nie lubił oficjalnych ceremonii, niechętnie się zgodził. Przeprawił się łodzią motorową do Rodimcewa (…). Stały przed nim dwie dziewczyny, bardzo poruszone tym, że sławny pisarz i bohaterski generał wręczają im prezenty. Podziękowawszy im uroczyście, natychmiast zaczęły rozwijać paczki. W środku znajdowały się damskie kostiumy kąpielowe i pasujące do nich pantofle. Wszyscy ogromnie się zmieszali. W tych okolicznościach, wśród łoskotu kanonady bitwy stalingradzkiej, szykowne kostiumy kąpielowe wyglądały bardzo dziwnie.” *

W fabryce toczy się bój (…). Głucho, z łoskotem strzelają działa, sucho i dźwięcznie brzmią wybuchy pocisków moździerzowych, od czasu do czasu, słychać terkoczące serie z automatów i kaemów. Ta muzyka zniszczenia, bardzo przypomina pokojową pracę fabryki, zupełnie jakby uderzał młot parowy, wyklepując stalowe odlewy, zupełnie jak w czasach pokoju trwa nitowanie. I wydaje się, że to płynna stal i szlaka lejące się do formy oświetlają różowym szybkim światłem młody wołżański lód.

PINK NOT DEAD!

maurycy

* Dawid Josifowicz Ortenberg

check also:

NAZI PINK

EVIL PINK

PINK HITLER

PINK TANKS

COLD WAR PINK