Read or Die!
Dear PINK’s
Jeszcze jednen fragmencik z “Rękopisu” – Potocki skutecznie rozgania wszelkie smutki:
Orlandyna przysunęła krzesła przed zwierciadło, po czym odpięła krezę Tybalda i rzekła:
– Masz szyję prawie taką jak moja, ramiona też – lecz jakże odmienne piersi! Przed rokiem nie byłoby jeszcze tej różnicy, ale dziś moich wprost poznać nie mogę, takiej zmianie uległy. Zrzuć, proszę, twój pas i rozepnij kaftan. Cóż to za frędzle?…
Tybald nie panował już nad sobą, poniósł Orlandynę na sofę i uważał się za najszczęśliwszego z ludzi… Nagle doznał uczucia, jak gdyby kto szpony zapuszczał mu w szyję.
– Orlandyno! – zawołał – Orlandyno, co to ma znaczyć?
Nie było już Orlandyny; Tybald ujrzał w jej miejscu okropne, nie znane mu dotąd kształty.
– Jam nie Orlandyna – krzyknął potwór straszliwym głosem – jam Lucyfer!
PINK & DEAD!
maurycy
check also:
