Ledwo rzekł to, wtem patrzy, a z boru
Maszeruje pułk muchomorów:
“Przychodzimy z muchami wojować,
Ty nas, królu, na wojnę prowadź!”
Dear PINK’s
Od piątku moje muchomorki rosną sobie w Nowej Hucie vis a vis
NCK. Formalnie nie jest to projekt różowy ale ponieważ miałem totalną frajdę a jest w nich konkretny potencjał radości polecam sobie “milczkiem ciszkiem” przemycić je na różowego forum. Poniżej mój statement dotyczący wszystkich trzech krakowskich odsłon + garść linków.
3 x Kraków
Kiedy zostałem zaproszony do realizacji kompleksowego projektu w przestrzeni miejskiej Krakowa poczułem się tyleż zaszczycony co lekko onieśmielony podobnym wyzwaniem. Trzy instalacje w trzech odrębnych lokalizacjach to nie w kij dmuchał. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że jestem warszawiakiem a relacji pomiędzy dwiema stolicami Polski towarzyszą tyleż humorystyczne co zadawnione animozje. Pewnym ułatwieniem był w tym wszystkim kontrapunkt multikulturowości, per se zakładający przekraczanie utartych granic i lokalnej tożsamości.
Multikulturowość tak Krakowa, w tym konkretnym przypadku, jak i Polski w ogóle jest kwestią do pewnego stopnia abiwalentną – nasz kraj w wyniku specyficznych okoliczności historyczno-politycznych jest dziś mocno homogeniczny i mimo naszego aktualnego “otwarcia na świat” nie ma co udawać, że jest inaczej, natomiast multikulturowość sama w sobie jest tematem pociągającym i coraz bardziej realnym choćby w kontekście powszechnej internetowej osmozy kultur i wypracowanych przez nie kodów.
We wszystkich trzech projektach zdecydowałem się postawić na uniwersalne i powszechnie czytelne ikony. Pierwsza z nich silnie zakotwiczona jest w świecie dziecięcych fantazji, dwie pozostałe odnoszą się pośrednio się do starożytnego Egiptu. Pośrednio gdyż prostota i monumentalny potencjał architektury faraonów zostały już bardzo silnie zasymilowane na poziomie globalnym – Egipt faraonów od wieków zapładnia wyobraźnię ludzi zachodu a niektóre jego elementy przeniknęły już na trwałe do powszechnej ikonosfery a czasami pełniły wręcz funkcje służebne w konkretnych realiach politycznych.
W efekcie powstały trzy projekty, które mają być sukcesywnie odsłaniane w trzech całkowicie odmiennych przestrzeniach miejskich Krakowa – odmiennych nie tylko ze względu na ich otoczenie – mam tu na myśli tyleż kontekst architektoniczny czy dynamikę (Nowa Huta, okolice zaprojektowanej przez Ingardena hali konferencyjnej oraz przestrzeń spacerowo-parkowa) co przekrój społeczny każdej z nich. Mamy więc trzy osobne realizacje, które mam nadzieję sprawdzą się in situ. Są one odmienne tak pod względem skali jak symbolicznej wymowy łączą je jednak pewne charakterystyki formalne oraz specyficzna nuta absurdu.
Pierwszą z nich – Muchomory – będziemy mogli oglądać niebawem w Nowej Hucie vis a vis funkcjonalistycznego pawilonu NCK, sflankowaną od tyłu przez fascynującą a jednocześnie przytłaczającą stalinowską zabudowę okolic Alei Róż. Muchomor interesuje mnie nie tyle w swoim wymiarze psychodelicznym ile jako uniwersalna ikona fantazji, która ze względu na swoją atrakcyjność wizualną zrobiła zawrotną karierę na całym świecie. W kontekście swoistej powagi jaka towarzyszy tyleż historycznemu dziedzictwu Krakowa co wspomnianej komunistycznej architekturze pociąga mnie szczególnie aspekt infantylny, surrealny tej interwencji. Istotne jest też dla mnie to, że wpisują się one w przestrzeń nie tylko jak element estetyczny czy symboliczny gest ale również posiadają swój aspekt liryczno-funkcjonalny. Mam nadzieję, że przed palącym letnim słońcem czy przed strugami jesiennego deszczu będą chronić się pod nimi ludzie chcący w spokoju popatrzeć sobie w oczy, porozmawiać czy po prostu chwilę spokojnie zebrać myśli. Ze stworzą one coś w rodzaju minimalistycznego placu zabaw dostępnego mimochodem tak dla dzieci jak dla dorosłych.
Drugą pracą, której odsłona planowana jest chwilę później jest Obelisk. To już kolejna moja wertykalna, quasi monolityczna rzeźba. Od wcześniejszych (różowy Obelisk poznański, Open’er-owski Totem czy warszawska Królowa) różni się jednak tym, że w sposób bezpośredni nawiązuje do klasycznej formy egipskiego obelisku, który zadomowił się już na dobre w tradycji zachodniej. Kojarzymy chyba wszyscy Obelisk z Luxoru na Placu Zgody w Paryżu ale też i inne egipskie obeliski rozsiane są w różnych ważnych dla naszego kręgu kulturowego miastach (Londyn, Nowy Jork, Rzym etc.), mamy obelisk w Waszyngtonie, obeliski pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie, obeliski na cmentarzach wojskowych (szczególnie radzieckich) i cmentarzach żydowskich etc. Zasadniczo wszystkie znane obeliski są neutralne w kolorze (jasno- lub ciemnoszare, czarne) zdecydowałem się więc na prostą konwersję w postaci kolumny tętniącej kolorem. Aplikacja kolorystyczna odwołuje się w tym przypadku do barwnych pasów obecnych w kulturach ludowych wielu krajów świata, żeby wspomnieć tylko meksykańskie sarape czy łowickie pasiaki. Tak więc mamy klasyczny obelisk skalą bliższy tym, które zdobiły barokowe założenia ogrodowe niż swym monumentalnym poprzednikom a jednocześnie zasadniczo od nich wszystkich różny bo pulsujący tęczą. Cztery kule na których jest wsparty funkcjonują nie tyle jako element symboliczny ile mają dodawać bryle lekkości co jest o tyle ważne iż jest to rzeźba wystawiona urodzie życia a nie powadze śmierci czy władzy.
Odsłona trzeciej zarazem ostatniej, wieńczącej cykl interwencji pracy – Piramidy – zaplanowana jest na wczesną wiosnę przyszłego roku. Wydaje się ona szczególnie zasadna w kontekście specyficznej obecności patosu w realiach Krakowa – majestatycznej prezencji Zamku Królewskiego, Kopca Kościuszki i grobowców na Wawelu. Jest prosta, uniwersalnie czytelna, monolityczna, antyczna a jednocześnie, silniej jeszcze niż Obelisk, zadomowiona w świadomości powszechnej. W przypadku proponowanej przeze mnie piramidy najważniejszym jej elementem, podobnie jak w przypadku Obelisku, jest polichromia. Zacząłem od wersji czarno-białej (“awangardowej”), którą szybko zdyskredytowałem (taka aplikacja adekwatniejsza jest w kontekście prusko-pomorskim) żeby zaraz przejść do biało-czerwonej – tu pojawia nam się wartość dodatkowa: “nowoczesna” minimalistyczna bryła wykorzystująca współczesne podejście do koloru w opozycji do zachowawczych tendencji w sztuce narodowej.
We wszystkich trzech projektach kolor jest elementem kluczowym. Nigdy dość koloru na polskiej ulicy.
MG, Warszawa, Październik 2014
PINK NOT DEAD!
check also:
Podróże są fundamentalne – wywiad
“Muchomory” – full photoset (57 pictures) on my flickr
“New Adventures of Orphan Mary or Fulfillment of the Dreams”
PS: W sieci krąży sporo notatek o Muchomorach – z jednej strony oczywiście fajnie – niech się niesie dobra nowina a z drugiej… swobodne traktowanie informacji przez dziennikarzy i wkładanie człowiekowi w usta wypowiedzi, których nigdy by nie sformułował w taki sposób jest jednak wybitnie irytujące. Najprzyjemniej rozmawiało mi się z Mike Urbaniakiem a publikacja w Beethoven Magazine jest szalenie ekskluzywna lecz i tam w korekcie zamieniono mi “ale” na “bo” co zmienia całkowicie sens zdania – chciałbym skorzystać z okazji i sprostować – powinno być “Nie czytam książek, które są światowymi bestselerami, ale mnie nudzą po kilku stronach.” a jest “Nie czytam książek, które są światowymi bestselerami, bo mnie nudzą po kilku stronach.” – litości – nie dyskredytuję niczego tylko dlatego, że jest popularne.
Muchomory [ Toadstools ]
Maurycy Gomulicki, NCK, Nowa Huta, Kraków, November 2014
curator: Hanna Wróblewska
done as a part of “Wielokulturowość nie działa?” project
organized by Robert Salisz / Ludwig van Beethoven Association
5 objects – steel, car paint; 2.7 – 3.2 meters high
executed by Jacek Żakowski
Big Thanks to director Zbigniew Grzyb for his friendly cooperation and to Jacek & His Team
– Adrian, Ferdek, Grzesiek, Juliusz, Marcin, Paweł, Rafał, Stasiek, Zbyszek) – Guys Ur The Best!
