VIPERS

Kędy wąż śliską piersią…





Viper #03 (originally in red), porcelain figure. aprox. 18 cm long (simulation), MG 2012

Dear PINK’s

Welcome to Porcelandia!



Pokaz limitowanej serii figurek porcelanowych, kolaże, instalacja z oryginalnej porcelany “ćmielowskiej” z kolekcji Tomasza i Izabelli Dziewickich, Leszka Kuśmierskiego oraz MG + wykład Anny Frąckiewicz, kuratorki Ośrodka Wzornictwa Nowoczesnego Muzeum Narodowego w Warszawie, na temat historii i kolekcjonowania polskich figurek porcelanowych z lat 1955–1968.

Otwarcie 6.XII.2012 godz 19.00
Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni
Adres: ul. Puławska 113a, 02-707 Warszawa. Tel: 602801548
Wystawę będzie można oglądać w dniach 7–9 grudnia w godzinach 10.00–18.00.

PINK NOT DEAD!

maurycy

check also:

PORCELANDIA at my flickr

SATANICO TROPICAL at pink blog

SATANICO TROPICAL at my flickr

bonus:

Rodzą się w tym kraju olbrzymie żmije*, to jest wielkie węże takich rozmiarów, że zadziwiają ludzi |i przerażają ogromem|. Wygląd ich obrzydliwy. Powiem wam, jak są wielkie i grube. Wiedzcie zaiste, że mają dziesięć kroków długości, zaś grube są jak wielka beczka, gdyż mają około dziesięciu piędzi obwodu. Te są największe. Mają one dwie |krótkie| łapy tuż przy głowie, zakończone nie stopą, lecz szponami, jak sokoły lub lwy, |dwa szpony są krótsze, a jeden dłuższy|. Głowa jest bardzo duża, zaś oczy wielkie jak bochny chleba, pysk tak wielki, że połknąłby na raz człowieka, zęby olbrzymie. Są tak bezmiernie ogromne i straszne, że nie masz człeka ni bestii, która by nie drżała ze strachu. Są także i mniejsze, długie na osiem, sześć lub pięć kroków.
Chwytają je w następujący sposób. Wiedzcie, że kryją się one pod ziemią w dniach wielkiego gorąca, nocą zaś wypełzają, by żerować i szukać strawy; pożerają każde zwierzę, które dosięgnąć mogą. Poją się w rzekach, jeziorach i zdrojach. Są tak wielkie, ciężkie i grube, że gdy pełzają przez piaski na żer lub do wody nocą, zostawiają tak wielką smugę w piasku, jakby ciągniono tamtędy pełną beczkę wina. Łowcy wężów na drogach, którymi węże pełzać zwykły, zastawiają pułapki. Wbijają na drodze wężowej |ku wodzie, tam gdzie stok brzegu się przechyla|, liczne kołki z drzewa, bardzo grube i silne, zaopatrzone stalowymi ostrzami jak brzytwy lub ostrza włóczni, wysterczającymi ponad kołek |i nieco przechylonymi w stronę, skąd zwykły przypełzać węże|, przykrywają je piaskiem, aby węże niczego nie dostrzegły. Takich kołków wtykają bardzo wiele. |Gdy przychodzi godzina| i żmija, czyli wąż pełznie |ku rzece do wody| tym szlakiem, gdzie są wetknięte owe żelaza, sunie z tak wielką szybkością |z powodu pochyłości|, że ostrza wbijają mu się w pierś i rozcinają aż po pępek, i żmija zdycha natychmiast. W ten sposób chwytają je łowcy, |poznając po krzyku ptaków, że wąż zabity; przybiegają wówczas na miejsce, idąc za śladem krwi, inaczej nie śmią się przybliżać|. Z brzucha złowionych węży wydobywają żółć i bardzo drogo sprzedają. Gdyż wiedzcie, że robią z niej doskonałe leki. Jeśli jakiś człowiek zostanie ukąszony przez wściekłego psa, dają mu pić trochę tego lekarstwa — na wagę małego denara — i niezwłocznie uleczon jest. Także gdy jakaś niewiasta nie może urodzić i cierpi, i krzyczy silnie, dają jej odrobinę żółci, ona zaś zaledwie wypije, porodzi od razu. Trzecie zastosowanie żółci jest przy wrzodach, zaledwie trochę żółci się przyłoży, a zagoją się zaraz. I dla tych zastosowań, o których mówiłem, żółć jest bardzo wysoko ceniona w tych krajach. A także mięso owych węży sprzedaje się drogo, gdyż jest bardzo smaczne i jedzą je chętnie.
I to jeszcze wam powiem, że owe węże wpełzają do legowisk lwów, niedźwiedzi oraz innych zwierząt dzikich, tam gdzie one mają młode, i pożerają wszystkie, i wielkie, i małe, skoro tylko zdołają do nich dotrzeć.