PINK INTELLIGENCE

(…) w pierwszej zaś linji stwierdzamy ponad wszelką wątpliwość, że idea piękna, radości życia, środki czarowania, oraz upodobania estetyczne kwiatów zbliżone są bardzo do naszych.



Maurice Maeterlinck

Dear PINK’s

Kilka dni temu, i to całkowicie przypadkiem – wyszedłem po ciasteczka, miałem przyjemność dołączyć do zbioru Maeterlinckianów kolejną książeczkę mego szalonego imiennika – z niemałą satysfakcją pozwalam sobie podzielić się szeregiem refleksji tego niecodziennego umysłu na temat kwiatów:

Któż nam objaśni cudowną siłę momordyki, zwanej “pistoletem damskim”, o której pisałem na początku tego szkicu? Wszakże znamy momordykę, jest to skromna roślinka z rodziny dyniowatych, pospolita w okolicach śródziemno-morskich. Sękaty owoc jej, podobny do małego ogórka, obdarzony jest żywotnością i energją niepojętą. Za najlżejszym dotknięciem, w porze dojrzałości, wstrząsem konwulsyjnym odrywa się od łodygi i miota poprzez otwór powstały strugę cieczy kleistej, zmieszanej z nasieniem, z taką gwałtownością, że ziarna padają w odległości czterech do pięciu metrów od rośliny macierzystej. Skurcz ten jest tak niezwykły, że porównaćby go można, oczywiście zachowując stosunek, do wyrzucenia przez człowieka jednym ruchem spazmatycznym wszystkich wnętrzności, organów i całej krwi na półkilometrową odległość.

str. 42

W tej chwili znalazłem w zaniedbanym kącie oliwkowego gaju wspaniały pęd loroglossu (loroglossum hircinum), wydającego odór capiego łoju. Jest to odmiana storczyka, którego nie badał Darwin dlatego może, iż rzadko ją bardzo napotkać można w Anglji. Spośród krajowych storczyków loroglossum jest najdziwaczniejszy i najbardziej zdumiewający. Gdyby posiadał wielkość storczyków amerykańskich możnaby twierdzić, że ziemia nie posiada drugiego równie chimerycznego kwiatu. Wyobraźmy sobie kiść piramidalną skrętoległych kwiatów, podobną do hiacyntu, tylko nieco dłuższą. Ustawione symetrycznie kwiaty o trzech narożach mają barwę zielonawo-białą, popstrzoną plamami fioletowemi. Płatek dolny kwiatu, ozdobiony u nasady mięsistymi gruczołami koloru bronzu, olbrzymimi wąsami godnemi Merowingów, posiada jeszcze narośle fioletowe o złowrogim wyglądzie. Płatek ten wydłuża się bez końca, wprost szaleńczo, przechodzi potem w kilka wstążek, skręconych spiralnie, a kolor ich przypomina topielca, którego po miesiącu wyjęto z wody. całość przywodzi na myśl straszliwą jakąś chorobę i zda się należy do krain kędy żyją złośliwe, ironiczne potwory, czy zjawy nieludzkie. Kwiat wydaje ponadto silny, odrażający odór starego capiego łoju i woń ta zdala wieści jego obecność. Opisuję ten storczyk dlatego specjalnie, że pospolity jest we Francji, łatwo go rozpoznać i z racji swej wielkości, oraz precyzyjności organów nadaje się doskonale do doświadczeń wszelakich.

str. 51-52

(…) starczy w słonecznej chwili ciepłego dnia odrobiny zapachu rozwijającego się kwiatu, by zbiegły się ze wszystkich stron na ucztę przysposobioną pod małżeńskim namiotem. Zaraz jawi się kilka miodziarek w komnatce, zawierającej słodycze. Miejsce to jest szczupłe, ściany jego śliskie, a pszczoły łapczywe i brutalne. Cisną się jedna przez drugą, popychają i zawsze, któraś spaść musi do wiaderka zdradliwie podstawionego tuż pod stół biesiadny. Biedaczka zanurza się, kąpie należycie, zwilża skrzydełka i mimo wszelkich wysiłków nie może już odlecieć. Na to właśnie czyha kwiat przewrotny. Jedna jeno prowadzi droga z wiaderka, mianowicie przez rynnę, która odprowadza nadmiar wody. Jest ona dość obszerna, by się w niej zmieścił owad, którego grzbiet dotknąć przy tem musi naprzód mazistej powierzchni znamienia, potem zaś również mazistej masy pyłku, czekającej nań u wylotu korytarza. Pszczoła wydostaje się w ten sposób obarczona lepkim pyłkiem, wchodzi do kwiatu następnego i tam rozpoczyna się na nowo dramat uczty, bojka, upadek, kąpiel i ratunek, który z konieczności doprowadza do zetknięcia pyłku z chciwemi wargami znamienia.

str. 61- 62

Najoryginalniejszym atoli i najfantastyczniejszym jest system ruty (ruta gravolens). To niemile woniejące ziele lekarskie odznacza się niesłychaną metodą zapładniania. Pręciki czekają spokojnie we wnętrzu żółtej korony, otaczają pękaty, przysadkowaty słupek. W momencie zapłodnienia, posłuszne wezwaniu samicy, przyzywającej ich rzec można po imieniu, zbliżają się. Pierwszy dotyka znamienia i cofa się, potem przychodzi kolej na trzeci, na piąty, siódmy, dziewiąty i tak sprawa toczy się dalej, póki nie spełnią swych funkcji wszystkie nieparzyste. Następnie zaczyna drugi, czwarty, szósty itd. aż do końca. Jest to miłość na zawołanie, a kwiat umiejący liczyć wydał mi się tak dziwacznym, że, nie dowierzając botanikom, obserwowałem sam rzecz kilka razy, zanim zdecydowałem się potwierdzić owe artymetyczne zdolności ruty.

str. 28

Nie możemy się rozstać z roślinami wodnemi, nie wspomniawszy bodaj pokrótce życia romantycznej vallisnerji z rodziny hydrocharidów, której zabiegi miłosne stanowią epizod najtragiczniejszy być może w państwie roślinnem.
Nie odznacza się ona niczem, nie posiada wdzięku tajemniczego nenufaru, ani też przepychu listowia niektórych podwodnych okazów flory. Przyroda wypowiedziała się jednak w niej idę niezwykłą. Całę życie tej skromnej rośliny odbywa się na dnie wody, w pewnego rodzaju półśnie i stan ten trwa aż do chwili zaślubin, która napełnia ją nową, nieznaną energją. Wówczas to roślina żeńska rozwija z wolną długą spiralę swej łodygi, wznosi się, wynurza i rozwiera kielich na powierzchni stawu. Na sąsiedniej łodydze drzemią zamknięte pęki kwiatów męskich i patrzą poprzez prześwietloną wodę na to co się dzieje. Podnoszą się także, zmierzając ku powierzchni, na gody miłosne, w inny świat, ale w pół drogi zatrzymują się bowiem zbyt krótka łodyga, żywicielka ich, jedyne źródło życia, nie pozwala dostać się na światło słońca, gdzie mogłoby nastąpić zespolenie pręcików ze słupkiem.
Czyż istnieje w naturze dysharmonia większa, lub okrutniejsza próba? Trudno sobie przedstawić w całej pełni, jak tragiczne jest owo pożądanie, owa niedosiężność tego, co jest tak blisko, oddzielone przejrzystą, fatalną, niedostrzegalną przeszkodą.Podobnie jak nasze dramaty, tragedja miłosna valliserji byłaby nierozwiązywalną, gdyby nie wmieszał się w nią czynnik zgoła niespodziewany. Kwiaty samcze, przeczuwały od początku, zda się swój zawód i każdy z nich przechowywał w łonie swem bańkę powietrza, podobnie jak dusza kryje uporną, rozpaczliwą myśl wyzwolenia. Przez pewien czas whają się, walczą ze sobą, potem zaś niezrównanym, bohaterskim wprost wysiłkiem, zrywają nić łączącą je z życiem, by dosięgnąć szczęścia. Jest to akt najcudowniejszy jaki znam zarówno w życiu roślin, jak i owadów. Odrywają się od łodygi i z rozmachem pośpiechu, pośród wrzenia baniek powietrza pękają na powierzchni. Śmiertelnie ranne ale radosne i wolne, pływają przez jakiś czas obok niewiedzących o niczem oblubienic swoich, następuję zapłodnienie, straceńcy giną jeden po drugim, a małżonka, matką już będąc, zamyka koronę, zwija spiralę łodygi i zstępuje na dno, gdzie dojrzewa owoc bohaterskiego uścisku miłosnego.

str. 19-20

Dodać należy, że nie znamy wielkiej liczby motywów, racyj, oraz logiki tych ruchliwych owadów, z któremi doświadczenia są tak trudne, a natomiast rozumiemy z łatwością wszystkie motywy, racje i cele, ciche, konsekwentne, mądre rozumowanie kwiatu.

str. 70

PINK NOT DEAD!

maurycy

wszyskie cytaty z:

Maurycy Maeterlinck
“Inteligencja Roślin” 1907
tłumaczył Franciszek Mirandola
Wydawnictwo Polskie
Poznań-Lwów 1922

ps: jeszcze mały fetyszystyczny obrazeczek, który skojarzył mi się natychmiast z Raimucką a którego nie mogę sobie odmówić:

Zanotować tutaj należy inny akt inteligencji korzenia, o którym wspomina Brandis w swym dziele “Ueber Leben und Polarität”. Korzeń ten napotkał na drodze swej podziemnej starą podeszwę trzewika. Celem przebycia przeszkody, z jaką po raz pierwszy zapewne miał do czynienia, korzeń rozdzielił się na tyle wiązek ile było w podeszwie dziur po kołkach szewskich, a przebywszy zaporę połączył się znowu w jedno ramię, którego budowa nie pozostawiała śladu poprzedniego podziału.

str. 14 (przypis)

L’ intelligence des fleurs – read online (french)