RÓŻOWY RYJEK (FRENCH PINK)

Więc mizdrzą się bestyjki:
tuczą sobie łydki,
Bielą giętkie szyjki,
Różują ryjki



Framboise acrilic on canvas, 130 x 89 cm, 2008 (fragment) by Hubert de Lartigue

Dear PINK’s

Ryjek – zwinięty w rulonik języczek – (jeden z motywów – obok pieprzyka (stigma diaboli) – często pojawiających się w malarstwie Wielkiego Mistrza Kiczu Clovisa Trouille‘a*) – doczekał się konkretnej różowej apoteozy w postaci hiperrealistycznego płótna Huberta de Lartigue. O samym artyście niewiele mam do powiedzenia: godna podziwu precyzja, “perfekcyjny warsztat” charakterystyczny jest dla wszystkich przedstawicieli tego kierunku. Obsesyjne a jednocześnie na swój sposób naiwne w dążeniu do doskonałości traktowanie samego medium sprawia, że hiperrealistów skłonny byłbym określić jako prawdziwych fetyszystów malarstwa. W tym kontekście wydaje się naturalne, że wielka ich mnogość wybiera wyidealizowaną, “wysuczoną” kobietę jako temat swoich obrazów. W przypadku twórców Pin-up’ów sam proces malowania ma charakter zdecydowanie seksualny – projekcja fantazmatu, wywoływanie (ucieleśnianie) zmysłowego widma, żmudna realizacja – są w dużej mierze prolongowaniem momentu rozkoszy. Moim zdecydowanym faworytem spośród klasyków gatunku jest pozostający w cieniu Elvgreena, Vargasa i Sorayamy Aslan, któremu mam nadzieję poświęcić osobną notkę na blogu. Spośród wschodzących gwiazd mam zdecydowaną słabość do Marka Blantona 🙂 Hubert de Lartigue może nie uwodzi mnie specjalnie swoim gustem lecz niewątpliwie jest mi najbliższy poprzez decyzję o sposobie kadrowania, przez skupienie swojej uwagi na zmysłowym bycie jakim są usta kobiece same w sobie. Poniżej linki do kilku jeszcze “close-up’s” jego autorstwa.

PINK NOT DEAD!

maurycy

Melanie

Sourire

Hommage a Gil Elvgren

* w pierwszej połowie lat 90 poświęciłem tej fascynującej postaci (satelita surrealistów, malarz niedzielny, erotoman-fantasta, makijażysta w fabryce manekinów) dość obszerny artykuł w “Machinie”: “Gabinet Figur Marcepanowych Clovisa Trouille’a” – w wolnej chwili zamierzam wklepać go w komputer (orginalny plik przepadł w odmętach pre-CD-romowej historii) i opublikować tu na blogu – tymczasem dla zachęty jeden z moich ulubionych obrazków niesfornego mieszczucha



Clovis Trouille, Dialogue au carmel, 1944