
Close Up
serigraphy by Carlo Giovani (Sen Hesse)
Dear PINK’s
Odkąd wróciłem do Meksyku opycham się internetem w sposób nieprzyzwoity (po prawie pięciu miesiącach odwyku wydaje się to naturalne) – pośród rozlicznych różowych perełek jakie zdążyłem już wciągnąć do mojej kolekcji (a przede wszystkim do puszko-czaszki gdzie grzechoczą radośnie) znalazła się również ta lubieżna grafika. Nie jestem 100% entuzjstą twórczości jej autora ale ten obrazek ucieszył mnie bardzo: esencjonalny, zmysłowy, dosłowny i abstrakcyjny zarazem, minimalistyczny a jednocześnie na swój sposób psychodeliczny przypomina mi najlepsze momenty plakatu lat 70. Praca wykonana jest w technice serigrafii i tu nasuwa się banalna refleksja – jak dalece jedna osoba może zdeterminować rzeczywistość* – na Warszawskiej ASP (do której mam zresztą kolosalny sentyment) odkąd pamiętam pracownia serigrafii była praktycznie martwa a wszystko to przez jednego twardogłowego osobnika, który przez lata nią rządził. Proszę mnie dobrze zrozumieć nie chcę się tu wyżywać i rzucać cegłą w starego profesora, który nie składa się w końcu z samych wad, ale fakt jest faktem – “na” metalu, litografii, “gumie” – w pracowniach technik o wiele bardziej anachronicznych zawsze panowała duża swoboda, na serigrafii zaś wojskowy rygor – w efekcie (choć na pewno nie jedynie z tego powodu) medium będące jednym z głównych wechikułów pop-artu, stwarzające możliwość działania niskonakładowego, na poziomie t-shirtu, plakatu, będące szlachetną alternatywą dla kosztownego a często nikczemnego offsetu jest dziś na scenie warszawskiej praktycznie nieobecne. A może po prostu serigrafia też już się zestarzała? Skoro jednak szablony cały czas mają się doskonale (co widać na mieście) chyba i sito ma jeszcze szansę. Panie, Panowie – do rakli!
PINK NOT DEAD!
maurycy
* działa to również w drugą stronę – który kraj ma tyle dobrej poezji dla dzieci co Polska a gdyby nie Tuwim i Brzechwa czy nasza kultura literacka rozwinęłaby się w tym kierunku?
for my approach to “Cream Pie” theme click here.