LIVING PINK



Rusalka (Ania) at PND! opening in CCA Ujazdowski Castle in Warsaw;

on the right side Roberto BaldazziniRelax on The Shore“; fot. Mariusz Michalski

Dear PINK’s

Jednym z integralnych elementów wystawy od początku miał być “Żywy Róż” personifikowany przez “Różowe Nimfy”. Moja przyjaciółka Monika (właścicielka agencji modelek Mango) “wypożyczyła” mi na tę okazję kilka ze swoich dziewczyn – kuriozalne określenie zważywszy, że praca modelki to jednak nie niewolnictwo choć miejscami je przypomina. Wszystkie Różyczki były śliczne – byłem zachwycony całą moją załogą ale muszę przyznać, że to dziewczę wyjątkowo mnie zauroczyło – jest w niej coś nierealnego – prawdziwa z niejRusałka a te jak wiadomo najniebezpieczniejsze są wczesną wiosną. Pamiętam moment kiedy wszedłem do loży, Rusałka odwrócona plecami do drzwi patrzyła przez okno (klasyczny kadr romantyczny) a jakiś niepozorny staruszek egzaminował ją uważnie przez okulary aby za chwilę zająć się rysunkiem Baldazziniego. Nastąpiła fuzja pomiędzy “dziewczyną” a “dziełem” – to był mój Żywy Róż. ////// La presencia del “Rosa Vivo” personificado por las “Ninfas Rosas” fue desde principio parte integral del concepto de la exposición. Mi amiga Monika (duena de la agencia de modelos Mango Models) me presto una padillita de bellezas. Bueno las chicas se prestaron solas y con ganas – modelar finalmente no es esclavitud por mas que lo puede parecer de repente. Todas las ninas han sido lindissimas, adoro toda la Tripulación Rosa pero tengo que admitir que esta chica me impresiono particularmente. Hubo algo irreal en ella – me hizo pensar en Rusalka (Náyade eslava) y esta es una criatura peligrosamente primaveral. Recuerdo el momento cuando entre a esta sala y la vi volteada hacia ventana (perfecto cuadro romántico) mientras un viejito la estaba examinando a través de los lentes, luego volvió su atención hacia el dibujo de Baldazzini. Ocurrio la fusion entre “la chica” y “la pieza” – este si fue mi Rosa Vivo. ////// I wanted the “Living Pink” at the exhibition and my friend Monika who owns Mango Models Agency lend me some of her girls. Well – on they own will – modeling is not exactly slavery even if sometimes looks so. All of them were pretty nice – I loved my whole Pink Crew, but I must admitted that I particularly liked this girl– there is something a bit unreal about her, she made me think about Rusalka (slavic Naiad) and that is a dangerous spring creature. I remember entering that room when she was just looking trough the window (classical romantic image) and at the same time an old man was examining her trough glasses, soon he turned to check on Baldazzini’s drawing. The fusion between “girl” and “art-piece” happened – that was my Living Pink.

PINK NOT DEAD!

Maurycy