
Roseta – mural by Tomek Kozak; PND! at CCA Warsaw, 2006
Dear PINK’s
Właśnie się dowiedziałem, że wystawa “Świątynia Ducha” będąca próbą rezonansu ze Stachem z Warty została odwołana na czas nieokreślony z braku funduszy. Serce moje spowił kir tzn. szkoda, kurwa, i tyle. Ponieważ mieliśmy brać w niej udział wspólnie z Tomkiem Kozakiem a współpraca z kimś tak piekielnie inteligentnym i przewrotnym mnie emocjonuje więc aby odbić sobie choć trochę dziś tekst Tomka napisany specjalnie na PND!
PINK NOT DEAD!
maurycy
RÓŻOWA MASKA NOWOCZESNOŚCI
U progu nowoczesności powiewają trzy kolory – niebieski, biały i czerwony – symbolizujące zgodę między królem i ludem w roku 1789. Jest to jednak zgoda chwiejna i nietrwała. Nowoczesność bowiem – kobieco kapryśna, niestała i chimeryczna – miesza barwy przymierza w sposób frywolny a zarazem rewolucyjny. I właśnie w tym niebiesko-biało-czerwonym chaosie; w pomieszaniu zmysłów i zasad rodzi się róż – kolor nadający nowoczesnemu obliczu niepowtarzalny wyraz – paradoksalną ekspresję, która jednocześnie kusi i odpycha, która wabi trywialnością i patosem, która uwodzi ezoteryką sprzedawaną na skrzyżowaniach; hipnotyzuje szeptem Wieczności ukrytej w wulgarnym zgiełku “naszych czasów”.
W Pochwale makijażu – kluczowym rozdziale rozprawy o Malarzu życia nowoczesnego, Baudelaire twierdzi, że “kiedy pani Du Barry nie chciała przyjąć króla, kładła na twarz odrobinę różu. Był to wystarczający znak. W ten sposób zamykała drzwi.”
W tej sytuacji różowa twarz kurtyzany staje się uniwersalnym znakiem epoki – maską nie-rządu, który odrzuca posłuszeństwo wobec Króla i zamienia je na inny rodzaj poddaństwa. Drzwi zamknięte przed Królem otwierają się bowiem przed Księciem. To Książę Tego Świata. “To Szatan Trismegistos uwodnymi tony na miękkim łożu grzechu kołysze nas lekko”. To władca rozkoszy i rozkładu. Jego służebnicą jest nasza matka. Nowoczesność. Epoka ta – pod postacią hetery i “chorej muzy”, której “gnom różowy” wylał na lica miłość – wciąż towarzyszy nam, gdy “co dzień niżej, do Piekieł unosimy kroki / Bez zgrozy przez ciemności brnąc, strasznie cuchnące.”
W ciemnościach tych drżą iskry odblasków i oddźwięki spowite woalem upojnych aromatów. W ciemnościach tych; wśród ulicznic, tancerek, metres, kochanek, faworyt, sawantek, chimer, sfinksów, hurys, muz i bogiń sprzedajnych i chorych –
“Pośród tylu piękności wiru stołecznego
(…) w Loli z Walencji niebiosa nas darzą
Czarem dziwnym klejnotu różowo-czarnego.”
Oglądając tę piękność wydobytą z mroku przez “nowoczesnego” malarza i “nowoczesnego” poetę podziwiamy jej twarz; błysk oka i wilgotność ust.
“Róż i czerń uosabiają życie, życie nadnaturalne i nadmierne; czarna oprawa przydaje głębi i niezwykłości spojrzeniu, bardziej jeszcze upodabnia oko do okna otwartego na nieskończoność; róż rozpalając policzek, rozjaśnią źrenicę i piękna twarz kobieca nabiera tajemniczej namiętności kapłanki.”
Baudelaire pisze o tym, jak obrazy “pokątnych piękności” rysują się na magicznym tle “zorzy północnej”; zorzy różowej, “czasem fioletowej”. Według niego ta zorza “oznacza ekstazę we frywolności”. Ale róż i czerń kumulują się także w innych rejonach – na “południowych” antypodach głowy – w strefie genitalnej. Rozerwijmy więc suknie Loli i poszukajmy mitycznego klejnotu w jej łonie – tam, gdzie w czarnym gąszczu lśni waginalny róż i nabrzmiewa (bynajmniej nie zakonny) fiolet – i jeszcze niżej – tam, gdzie analne brązy otaczają wulkaniczny wylot pulsujących trzewii. Na tych obszarach “ekstaza frywolności” zbliża się do ekstazy sakralnej. Tutaj bowiem “różowawe opary i smukłe błyskawice” rozkoszy “przecinają ciemność niby cios szpady” i niwelują sprzeczności rozsadzające tę “sakralność” , która (zgodnie z łacińskim źródłosłowem) jest tyleż “skażona, wstrętna i przeklęta”, co “święta i wzniosła”.
W tym miejscu analogia między głową i genitaliami nabiera wymiaru mitologicznego. Przy czym szczególnie wyraźnie rysuje się demoniczny aspekt tego podobieństwa – zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie koncepcję Freuda, który twierdził, że głowa Meduzy zastępuje przedstawienie kobiecych genitaliów, a splątane węże na jej czaszce są symbolicznym wizerunkiem włosów łonowych.
Tak oto sfera elementarno-mitologiczna rozdziera pstrokatą zasłonę nowoczesności i spod spodu; spod płochej, frywolnej, tandetnej maski doczesności ukazuje się pełne grozy oblicze Wieczności. Demonizm tego oblicza jest dla nas istotny również dzisiaj. Dzisiaj, czyli w czasach, gdy jedynym wyobrażalnym emisariuszem Wieczności wydaje się szatan. Lakoniczną metaforą tej sytuacji jest jedna z “przypowieści” nowoczesnej filozofii, w której grzesznik budzi się w piekle i pyta diabła, która godzina, diabeł zaś odpowiada: “Wieczność”.
W takim położeniu można wrzeszczeć z rozpaczy, lub jęczeć z rozkoszy. Można też z godnością – jak “Don Juan w piekle” – “zstąpić na wody wieczyste” i – jak ów “spokojny bohater wsparty na rapierze” – w milczeniu śledzić falę za falą …
Tomek Kozak, Lublin, 2005

PND! at CSW Ujazdowski Castle, on the right Roseta mural by Tomek Kozak (in the front Pink Sorrow, in the back Pink Pavillion and Pussy Garden; MG) 2006
Czerń w twórczości Kozaka:
Zmurzynienie. Ekshumacja pewnej metafory – Rozmowa z Tomkiem Kozakiem
W sprawie ekshumacji pewnej metafory
Tomka Kozaka przepis na wyciosanie metafory
Projekcja i odczyt Kozaka w PAN:
Klasztor Inversus czyli jak filozofować Szablą Kmicica
22.02.07, czwartek, g.10.30, PAN, sala im. Mickiewicza, I piętro